Wolność
OK – wysłałam dyplomatycznie. Znowu chwila ciszy.
Powiesz chociaż kto to?
Taki jeden z chóru – odpowiedź najbardziej wymijająca na jaką mnie stać. Nawet się nie zastanowiłam.
Jasiek?
Nie
Tomek?
Nein meune freunde
Paweł?
Tutaj się zastanowiłam. Ostatniego z wymienionych osobników kojarzyłam. Wysoki, szczupły, ostra szczęka, włosy do ramion… W sumie, jakby na to patrzeć, to wydawał się całkiem przystojny. Czemu nie? Materiał na wyimaginowaną platoniczną miłość idealny.
Tak – trzęsły mi się ręce, kiedy wystukiwałam te trzy litery.
Ale wiesz że on chyba ma dziewczynę?
Zakochanemu to nie przeszkadza.
Tylko dlaczego nagle coś jakby mnie szarpnęło za serce?
Gdybym była narkomanką albo alkoholiczką, myślę, że ludzie zauważyliby, że coś jest nie tak. Byłabym aspołeczna, może agresywna, a na pewno miałabym problemy z nauką. Niestety długotrwałe napychanie głowy stertą informacji z literatury sprawiła, że miałam niespotykanie pojemną głowę. Na lekcjach byłam w miarę przytomna, słuchałam nauczycieli i zapamiętywałam każde słowo. Jedynym szkopułem były chronicznie olewane prace domowe, ale zawsze jakoś udawało mi się wybrnąć. Tak więc nie zwracałam uwagi kadry pedagogicznej, bo uczyłam się dobrze. Mogliby mi tylko zarzucić, że nie nawiązywałam kontaktów z rówieśnikami. Tylko że żaden nauczyciel nie będzie się mnie czepiał, że czytam. Wiem, bo często łapię ich lekkie uśmiechy kiedy mijają mnie na korytarzu. No dobra, jeden fizyk marudzi, że opieram książkę o podciągnięte pod brodę kolana. Według niego to nieelegancko tak siedzieć.
Krzysiek dopadł mnie w połowie „Berła Serapisa” na długiej przerwie w bibliotece. Niedobrze. Za szybko ogarnął jakie mam przyzwyczajenia. Co gorsza, zaczął gadać. Nie było to tradycyjne, co zazwyczaj u ludzi opowiadanie o swoich problemach, podczas którego można się wyłączyć, czytać po zdaniu, i nieprzytomnie potakiwać rozmówcy. To było opowiadanie o swoich problemach stale okraszane pytaniami w stylu: „A ty?”. W środku aż wrzałam od tłumionej wściekłości, ale grzecznie, jak mnie mamusia uczyła, odpowiadałam na pytanka i starałam się co jakiś czas zatrzymywać wzrok na jego twarzy.
Kiedy zadzwonił dzwonek jedna część mojej duszy wyśpiewywała „Alleluja” Haendla, a druga miotała inwektywami, których na bank nie powinnam nawet znać. Gdyby kolega Krzysztof mógł podsłuchać moje myśli, prawdopodobnie wyciągnąłby kopyta, przytłoczony taką mową nienawiści. Przez pierwsze kilka minut lekcji jeszcze nie mogłam się uspokoić. Kretyn zmarnował mi czas i około dwudziestu-trzydziestu stron, które zdążyłabym w tym czasie przeczytać.
Cześć piękna
Wcale nie taka piękna. Doskonale wiem jak wyglądam.
Nie masz fajną figurę i ładny uśmiech
Ta, jasne, uśmiech strzygi na polowaniu.
Słyszałeś o czymś takim jak interpunkcja?
Ty ode mnie nie wymagaj jestem na biol-chem
Właśnie widzę
Nie każdy może być taki mądry jak ty
Mądrość a wiedza to zupełnie odmienne rzeczy
W moim przypadku jest to wiedza.
:-*