Wieczorna rozmowa
- Czy ja jestem przystojny ? - spytał przyglądając się swojemu wizerunkowi w lustrze. Zmarszczył nos i czoło, następnie wykrzywił się pokazując zęby.
- No, jak myślisz ?
Podniosła oczy znad gazety i spojrzała na niego mrużąc powieki.
- O tak , nawet bardzo.
Wyczuł nutkę ironii w jej głosie , ale nie zareagował na zaczepkę.
- Wiedziałem, że się znasz. Kobieta taka jak ty, zna się na ludziach.
- Daj mi spokój, próbuję nadrobić zaległości w czytaniu. Co cię napadło z tymi durnymi pytaniami ? - Niecierpliwym ruchem wygładziła gazetę przed sobą.
- No bo widzisz, pomyślałem sobie o Januszu. Jest mniej przystojny niż ja, łysieje, ma nadwagę a chyba znalazł sobie jakąś babę i wyprowadził się z domu.
- No pewnie, że musi w tym być jakaś baba. Chłopom na starość odbija. Żona, dwoje dorosłych dzieci a temu zachciewa się przygód miłosnych. – Patrzyła na niego jak byłby z innej planety gdyż nie rozumie takich prostych spraw.
- To przecież jasne – dodała – typowe zachowanie samca.
- To znaczy co ? Cała ta awantura i rozstanie to wyłącznie jego wina, tak ?
- No oczywiście, że tak – stwierdziła stanowczo.
- Zaraz, zaraz. Widzisz, za łatwo to wszystko osądzasz i wydajesz wyrok. Może to trochę i jej wina. Pomyślała, że skoro są tyle lat po ślubie, to nic jej z jego strony nie grozi i po prostu przestała być żoną.
- Co to znaczy przestała być żoną ? A kto pierze, sprząta i gotuje ?
- No, no. Z tym gotowaniem to nie była taka prosta sprawa – pokręcił głową z dezaprobatą – Janusz zawsze narzekał, że z niej jest kiepska kucharka i potrafi nawet wodę na herbatę przypalić.