Eustachy, ale nie ten z Narni
Eustachy, ale nie ten z Narni
Eustachy jest studentem drugiego roku historii Uniwersytetu w Białymstoku i jest rok 2005. Jego pasją jest penetrowanie różnych archiwów. W tym roku był na objeździe naukowym na Białorusi i postanowił tam wrócić już sam. Zawsze interesował go okres pierwszego Sowieta, a od czasu tego objazdu interesuje go samo Grodno.
Eustachy dopóki nie zaczął studiować historii nie lubił swojego imienia, ale wśród historyków to imię nie wywoływało uśmiechu, lecz wręcz zainteresowanie i wszyscy na wydziale w dzieciństwie przeczytali Opowieści z Narni – zupełnie jak jego mama, która nadała mu to imię. I wreszcie o dziwo zaakceptował, a nawet polubił swoje imię.
Chłopak nigdy nie lubił wylegiwać się na plaży. Zawsze nudziło go takie spędzanie wolnego czasu. On od dziecka lubił zwiedzać i dlatego kierunek studiów, jakie wybrał może nie dziwić. Jego mama też interesowała się historią, ale szybko wyszła za mąż, urodziła Eustachego i już nie było jak studiować. Matka Eustachego Dorota jest zachwycona, że syn przejawia podobne zainteresowania jak ona, a nawet można powiedzieć realizuje jej niespełnione marzenia. Dorota nie jest pierwszą matką, która chce, aby jej dziecko się realizowało. A ona cóż korzysta w wolnej chwili ze zbiorów Książnicy Podlaskiej i czyta między innymi o Krakowie, w którym nigdy nie była, a zawsze by chciała. Teraz książki to wielka przyjemność Doroty. Nigdy nie czytała tyle, co obecnie.
Wracając do Eustachego to ma wakacje i chce wyjechać na wschód już samodzielnie. Jest już młodym mężczyzną i gdyby był studentką to miałby obiekcje przed taką wyprawą – bałby się, ale jest przecież mężczyzną i jedzie.
Czego Eustachy tam będzie szukał? Śladów przeszłości, jako student historii, ale chce też poznać ludzi i życie za wschodnia granicą. Eustachy jest radio maniakiem. Próbował przez Internet znaleźć, jaką grodzieńską stację, ale się nie udało – może jest jakaś blokada albo źle szukał.
A więc Eustachy jedzie. Najpierw pociąg – pusty. I w końcu granica i Niemen. Widok zapiera dech w piersiach. W końcu dworzec i wysiadka.
Eustachy ma trzy dni, bo tyle Białorusini dają czasu na pobyt obcokrajowcom bez rejestracji. Hotel jak hotel. Były Inturist. Brak ciepłej wody, ale co to dla młodego chłopaka.
Internet to globalna wioska. Jest tez na Białorusi i tam też są portale społecznościowe i randkowe. Eustachy zna kilka osób z Grodna wirtualnie. Spotykają się jeszcze tego samego dnia. To studenci Uniwersytetu Janka Kupały z Grodna. Młodzi ludzie szybko nawiązują kontakt w realu. To studenci filologii i już w barze przy piwie dochodzi do dyskusji, jaką narodowość miał Mickiewicz. Oni mówią, że był Białorusinem. Eustachy nie oponuje, ale wie swoje. Widzi, że w chłopakach i jednej dziewczynie budzi się lokalny patriotyzm. Eustachy to rozumie.
Ale ta dziewczyna Tania, bo tak ma na imię uśmiecha się do niego i w pewnym momencie mówi, że Mickiewicz jest wspólny i kończy dyskusję. Niemniej chłopcy mają niewyraźne miny i już się żegnają. Mają na dzisiaj dosyć.
Eustachy zostaje sam z dziewczyną i mówi mu o swojej pasji archiwalnej. Ona mówi, że świetnie się składa, bo jej ciocia pracuje w archiwum historycznym przy placu Tyzenhauza. Momentalnie wyciąga komórkę i dzwoni, po czym mówi, że ciocia zaprasza. Chętnie pozna młodego Polaka z zacięciem historycznym.