Wieczorna rozmowa - wtorek
- Właśnie – zgodził się – ...i często asystował przy sekcjiach zwłok. Dla niego poćwiartować ciało nieboszczyka, to była pestka.
- No a teraz wyobraź sobie – zamyśliła się – co przeżyli rodzice tej zamordowanej dziewczyny. To dopiero jest tragedia.
- A wiesz, był wywiad z jej rodzicami. Była najmłodszą w rodzinie. Miała starszą siostrę i brata.
- Ale ty gadasz, jak była najmłodsza to jasne, że siostra była starsza – zaśmiała się.
- Daj spokój, czepiasz się słówek. No więc matka, siostra i brat wybaczyli mordercy, bo to już minęło około dziesięć lat od tej historii, a teraz, podczas robienia tego programu, ojciec powiedział, że już pogodził się z tragedią, wybacza mordercy i zostawia go samego z Bogiem. Kurczę, ja czegoś takiego za cholerę nie zrozumiem. Jak można przebaczyć mordercy własnego dziecka? Ja bym chyba nie przebaczył do końca życia – widać było, że zapalił się i podekscytował.
- Chyba tego nic a nic nie rozumiesz. Tu nie chodzi o wybaczenie w normalnym znaczeniu. Myślę, że tu raczej ma znaczenie pogodzenie się z zaistniałym faktem i uspokojenie wewnętrzne. Kiedy przestaje cię to dręczyć i męczyć, stajesz się spokojniejszy psychicznie.
- Mam w nosie spokój psychiczny. Może wewnętrznie, po jakimś czasie pogodziłbym się z tragedią. Nie wiem, bo na szczęście czegoś takiego nie przeżyłem i ciarki mi przechodzą po plecach kiedy o tym pomyślę. Nigdy w życiu nie powiedział bym głośno, że przebaczam mordercy, bo po prostu nigdy bym mu nie przebaczył.
- Widzisz, każdy człowiek jest inny. Przypomnij sobie Juranda z Krzyżaków, kiedy on wybaczył swemu oprawcy, ten nie mogąc tego znieść i zrozumieć odebrał sobie życie. Tych parę słów, że wybaczasz, może mieć ogromne znaczenie – starała się mu tłumaczyć.