Wieczorna rozmowa - wtorek
- Dzwoniła Janka – zapytał – albo może ty dzwoniłaś do niej ?
- Nie, ja nie dzwoniłam, ale ona zadzwoniła żeby się wyżalić, jak zwykle. Zawsze kiedy z nią rozmawiam, czuję się jak odgromnik w czasie burzy. Całe swoje kłopoty zwala na mnie – poskarżyła się – a mnie wbrew pozorom, jej sprawy bardzo obchodzą i później to przeżywam i denerwuję się.
- To nie możesz jej powiedzieć, że ci to nie pasuje ? Musisz pomyśleć o samoobronie i zacząć rozmawiać o czym innym.
- No wiesz jak to jest, a właściwie to nie wiesz, nigdy nie byłeś kobietą. Dla niej to są bardzo ważne, życiowe problemy. Kiedy sobie ze mną pogada, robi się jej pewnie lżej na duszy.
- O.k. ale ty myśl o sobie. No a co z Januszem, nie zamierza wracać do domu ? Dalej zaślepiony miłością jak nastolatek ? – zapytał z ciekawością.
- Tak naprawdę to Janka nie wie czy to rzeczywiście chodzi o jakąś obcą babę czy o coś całkiem innego. Jest prawie pewna, że to kochanica, ale tak na sto procent to nie wie. Z nią jakoś ciężko się teraz dogadać. Coś kręci i dla mnie jest to bardzo podejrzana sprawa. Powiedziała mi, że pokłócił się z Anią i nie chce mieszkać z nią pod jednym dachem.
- Co on pieprzy ! Z własną córką nie chce mieszkać. A co ona mu takiego zrobiła ? – był naprawdę zdziwiony.
- Tak mu podobno dojadła, że nie ma siły i jeszcze gada, że rozbija mu małżeństwo.
- Ee, ja myślę, że to tylko pretekst. Tak to już jest w życiu, że jesteśmy odpowiedzialni za swoje dzieciaki. Jakbyśmy na to nie patrzyli, to my właśnie je wychowujemy i dajemy im przykład. Mówiąc poetycko, my jesteśmy kowalami a dzieci tylko materiałem który kształtujemy. Teraz może i nie zgadzają się ze sobą, ale to pewnie tylko taka wymówka, a naprawdę to jest jakaś kochanica – kiwał głową jakby chciał dodać prawdy swoim słowom.