Wieczorna rozmowa - piątek
O rany – wykrzyknął z radością - co za gatunek kawy! Nie będę się nawet pytał jak udało ci się ją zdobyć.
Spojrzała na niego i uśmiechając się tajemniczo powiedziała - ależ dlaczego, bardzo proszę, możesz się spytać.
Na jego zdziwioną minę, powtórzyła jeszcze raz, zachęcając go - no tak, możesz się zapytać.
Wzruszył ramionami - no dobra – westchnął z rezygnacją, wiedząc, że coś tu nie gra - to się pytam, jak udało ci się to zdobyć?
Natychmiast w jej oczach błysnęły diabelskie ogniki - nie mogę ci powiedzieć. Widzisz są w życiu sprawy o których nie powinno się mówić nawet najlepszemu przyjacielowi.
– No patrz, ale się starasz być dowcipna. Czy taką kobietę jak ty można chociaż przez chwilę traktować poważnie? Zresztą, wcale mnie to nie obchodzi skąd ją masz . Słyszałeś co się przydarzyło Januszowi?
- Nie.
- No to nie wiesz, że stracił pracę?
- Nie. Skąd mogę wiedzieć? Jak to stracił pracę? Tak po prostu! Skąd ty to wiesz?
- Powiedziała mi Janka, w głębokiej tajemnicy. Spotkałem ją przypadkowo na ulicy – wyjaśnił, uprzedzając jej pytanie - podobno on bardzo się tego wstydzi, bo pracę stracił z własnej głupoty.
- Nie chciałam krakać, ale po cichu przypuszczałam, że to się tak może skończyć. Wiesz dokładnie jaka była przyczyna, że go wywalili?
- Wcale nie powiedziałem, że go wywalili.
- Skoro stracił pracę i wstydzi się tego, to na pewno nie zrezygnował z własnej woli. Bądźmy szczerzy, nikt by tak nie zrobił. Po co? Żeby się wstydzić?