Wieczorna rozmowa - piątek
Wyraźnie potraktował zaparzenie kawy jako wybieg i ucieczkę przed dalszą rozmową. Zaczął sią krzątać po kuchni szykując filiżanki, czajnik z wodą i mleko, pogwizdując jednocześnie pod nosem cichutko.
Popatrzyła na męża z uśmiechem i zabierając gazetę z kuchennego krzesła, przeniosła się na fotel przed telewizorem. Nie włączyła jednak odbiornika, tylko z zainteresowaniem zaczęła przeglądać strony pisma, czekając na obiecaną kawę.
- Czy dzisiaj słodzisz? – zawołał z kuchni.
- Patrz jaki złośliwy. Nie, nie słodź mi. Trzeba zacząć dbać o zdrowie. Od dzisiaj liczę kalorie.
Po krótkiej chwili, z dumą wszedł do pokoju niosąc na tacy dwie filiżanki z aromatyczną kawą.
- Bardzo proszę, szanowna pani - kawa podana.
Postawił tacę na stoliku a sam z westchnieniem ulgi usiadł w głębokim fotelu.
- O! – rozmarzył się – to jest życie! Nawet nie wiesz jak ja uwielbiam piątkowe popołudnia, kiedy przed nami loooong weekend – przeciągał z lubością „ o ” – ciekawe, czy wszyscy ludzie czują to samo co ja w takiej sytuacji. Wyobrażasz sobie? Siedzi teraz jakieś kilkanaście milionów ludzi i wszyscy myślą – jak to wspaniale, że jutro nie trzeba iść do roboty – ale odjazd, nie? Gdyby się tak umówić w internecie i jednocześnie wszyscy razem by westchnęli, to pewnie ziemia by się zatrzęsła.
- A ty od kiedy taki młodzieżowiec? Internetowej akcji mu się zachciewa. Co to za odjazdy?
- Tak się teraz mówi, telewizji nie oglądasz?