Wieczorna rozmowa - piątek
- Wiem, wiem. Wiem, że tak się mówi. Ale na inny temat teraz. Tak myślę o Jance i Januszu. Dopiero co skończyła im się ta historia z prawie rozwodem. Ania urodziła synka i wszystko mogłoby się rozwijać szczęśliwie. To teraz podobno stracił pracę. Niektórym to w życiu się nie wiedzie, oj nie wiedzie.
- Każdy jest kowalem własnego losu – powiedział z przekonaniem.
- Nie bardzo by ci to kowalenie szło – zaśmiała się – gdybyś nie miał takiej wspaniałej żony.
- Wspaniała, to może i jest, ale przecież ja ją kiedyś wybrałem z pośród tłumu wielbicielek.
- Tłumu wielbicielek?! – zaśmiała się - a co się stało kiedy się obudziłeś? - przecież masz szczęście, że ja dałam się nabrać na twoje miłe słówka, inaczej byś został starym kawalerem.
- Kawalerskie życie też ma swoje uroki. Starał się nieudolnie zagrać rozmarzenie. Na przykład nie wysłuchiwałbym od nikogo tego rodzaju uwag.
- Daj spokój marzycielu, przecież to wszystko żarty. Też się cieszę na ten long weekend, jak to powiedziałeś. Będzie czas na gruntowne sprzątanie, może wypierzemy dywany i kafelki w łazience aż się proszą o silną męską rękę.
- O kurczę! Widzisz, kawaler takich chwil nie przeżywa. Co za wspaniałe plany! Chyba zadzwonię do firmy i na ochotnika się zgłoszę do pracy. Za darmo!!
Niby się złościł, ale widać było, że naprawdę się cieszy z tych nadchodzących wolnych od pracy dni .