"Wiara, nadzieja, ucieczka"
Kiedy zapada zmrok, jest już czysta i przebrana w świeże ubrania. Opatrzenie rany na plecach, zdezynfekowanie i obwiązanie bandażem nie było łatwym zadaniem. Ona ma jednak wprawę i poradziła sobie całkiem dobrze. Przysiada na brązowej sofie. Wie, że nie ma co liczyć na noc przespaną w wygodnym łóżku. Tym bardziej nie może spać na sofie, która jest prawdziwą dumą tego śpiącego już potwora. Wydał na nią całe swoje oszczędności i nawet teraz, po dwóch latach od zakupu, chwali się meblem wszem i wobec. Jakby to był co najmniej najnowszy mercedes stojący w garażu, którego nie mają.
Nie mając innego wyboru z szafy w korytarzu wyciąga gruby czarny koc i rozkłada go na podłodze w salonie. Tutaj będzie spała dzisiejszej nocy. To i tak nie najgorsze miejsce. Kiedyś, gdy wrócił do domu późnym wieczorem zataczając się na nogach od nadmiernej ilości wypitego alkoholu, tłukł ją pół nocy, a potem kiedy już nie miał sił dłużej bić, chcąc upodlić jeszcze bardziej, kazał spać na wycieraczce pod drzwiami. Warowała tam całą noc, a on zaśmiewał się do rozpuku. Zwinięta w kłębek niczym wierny pies spędziła tam całą noc. Zasnęła dopiero nad ranem. Obudził ją kopniak prosto w brzuch, kiedy skacowany Potwór nie mógł przez nią wyjść z domu. Wtedy bolało jeszcze, sprawiało przykrość, bo jej serce-nieżyjący teraz i zupełnie już niepotrzebny organ, czuło. Płakała więc cały dzień upokorzona, zraniona.
Teraz nie jest zdolna do takich uczuć. Układa się na miękkim kocu równo rozłożonym na podłodze, kładzie się delikatnie na boku, aby nie naruszyć nie zasklepionej jeszcze rany na plecach i zamyka zmęczone oczy. Nie płacze, nie rozpamiętuje. Dawno temu nauczyła się żyć z katem pod jednym dachem. Poniekąd zaakceptowała swój los. Nie było innego wyjścia. Kiedy zrozumiała, że ludzkie odczucia zabiją ją od środka, zeżrą jak sępy padlinę, zmusiła siebie do nie-czucia.
Kiedy zasypia, w jej głowie znowu odzywają się głosy. Zakorzenione wbrew jej woli, teraz kiełkują. W jej umyśle zasiane zostało ziarno, którego nie potrafi się pozbyć:
“ Znajdź ją. Znajdź uśmiechniętą, pełną wiary i nadziei, silną dziewczynę z przeszłości. Otwórz jej drzwi zranionej duszy i wpuść do środka. Ty jesteś tą dziewczyną. Wraz z nią wróci do ciebie cały piękny świat. A ty wrócisz do niego. Znajdź siebie i zacznij walczyć.
Broń się.
Uciekaj.
Żyj”
***
Właścicielka pierwszego głosu szepczącego nad jej ramieniem, kiedy stoi przed lustrem wypatrując tego, co widzą inni, a dla niej pozostanie niewidzialne, wsuwa nieśmiało głowę między drzwi wejściowe a futrynę.
Jest? - pyta szeptem. Obie dobrze wiedzą o kim mowa, nie zachodzi więc potrzeba sprecyzowania pytania.
Przecząco kiwa głową. Nie ma go. Bladym świtem wyszedł z domu, kiedy udawała, że jeszcze śpi. Nie zaczepiał jej, co oznaczało, że oto nadszedł jeden z nielicznych poranków, kiedy w Potworze budziły się ludzkie wyrzuty sumienia. One nic jednak nie znaczyły. Dzisiaj wróci równie wściekły, ziejąc niestrawioną wódką wypitą szybko w drodze z pracy, a jej horror zacznie się na nowo.
Muszą być ostrożne. On nie może dowiedzieć się, że matka w tajemnicy ją odwiedza. Kiedyś po jej wizycie stłukł ją tak bardzo, że przez tydzień nie wstawała z łóżka. A kiedy już niepewnie stanęła o własnych siłach, było jeszcze gorzej. Okładał ją pięściami na oślep za to, że przed równe siedem dni nie dostał obiadu.