Mój chłopak nie jest gejem...nadal... CZ.II Rozdz.2
2
– Usiądź – Kyle zakomenderował i posadził Bryana na ławeczce w parku. Sam usiadł okrakiem na siedzeniu przy nim, zwracając się twarzą w jego stronę.
Pogoda była piękna i słońce prześwitywało przez korony drzew, rozgrzewając przemarzniętego Bryana. Na ile to było fizyczne zimno a na ile jego umysł był zmrożony przez całą tę sytuację w szkole, Bryan nie potrafił zdeterminować i chyba nawet nie chciał wiedzieć. Miał tylko wrażenie, że jest skostniały od środka. Kyle wręczył mu kubek z gorącą kawą, który po drodze kupili i spojrzał na niego uważnie.
– To kłótnia z Marta tak się zdenerwowała? – zapytał w końcu delikatnie.
– Tak. Cieszyłem się jak głupi. Nie pomyślałem, że kiedy podzielę się z nią radosną nowiną, ją szlak trafi na miejscu. – Bryan westchnął obejmując kubek obiema dłońmi, niemal się do niego przytulając. A wolałby do wielkiego ciała siedzącego naprzeciwko niego mężczyzny. Szybkim spojrzeniem obrzucił park i szybko odrzucił ten pomysł. Była pora lunchu. Wszędzie kręciło się mnóstwo ludzi. Siedzieli, jedli, rozmawiali przez telefony. Nie byłby w stanie przeżyć kolejnej takiej awantury jak z przed paru minut.
– Nie może się tym przejmować. Przecież wiesz, że ona nie ma racji. – Kyle zauważył stanowczo nie pozostawiając za bardzo pola do dyskusji.
– Myślisz, że nie chcę? Że nie wolałbym to po prostu olać? Mieć w nosie? – Bryan parsknął ironicznie. Jego głowa zaczynała pulsować rytmicznie. – Najbardziej nienawidzę się właśnie za to, że tak się przejmuję. Powinno mi wisieć, co ludzie mówią. Przecież jestem dość inteligentny, aby wiedzieć, że nie była moją prawdziwą przyjaciółką, jeśli tak mnie potraktowała, ale…
– Ale mimo tej świadomości, to nie boli ani trochę mniej…
Kyle wstał i usiadł za Bryanem ciągnąc go na swoją pierś. Po chwilowym wahaniu chłopak zrelaksował się i opadł plecami na szeroki tors Kyla. Nie zachwianie wierząc, że go utrzyma. Ludzie w parku mogą się odwalić już teraz, bo nie zamierzał rezygnować z komfortu, który był mu dobrowolnie ofiarowany.
– Jak się znieczulić? – spytał cicho.
– Bryan, nie wiem czy powinieneś. Może to nie o ciebie chodzi, to nie z tobą jest problem tylko z nimi? Jesteś normalnym, wrażliwym człowiekiem. Chcesz stać się gruboskórny i oziębły tak jak oni?
– Nie.
– Musisz zrozumieć, że w większości przypadków ludzi to nawet nie zainteresuje, co robisz i z kim. W tym roku kończysz tę szkolę. Od nowego będziesz po drugiej stronie kampusu o ile nie wyjedziesz gdzieś hen żeby się dalej uczyć.
– Zwariowałeś? Mowy nie ma, że bym cię z oka spuścił – Bryan zawołał z uśmiechem. Odwracając głowę tak żeby spojrzeć w niebieskie oczy Kyla. Szeroki uśmiech na twarzy mężczyzny przyśpieszył jego tętno.
– To było to, co chciałem usłyszeć – Kyle mrugnął do niego i lekko pocałował.
– A co byś powiedział, jeśli wyjeżdżałbym na drugi koniec Stanu? – Bryan zapytał przekornie.
– Tęskniłbym.
– Oh! – Bryan poderwał się, ale silne ręce złapały go w pasie i przyciągnęły z impetem z powrotem. Po zapierającym dech w piersi pocałunku, przez który Bryan całkiem zapomniał, czemu oburzył się na Kyla, wszystko wróciło do równowagi w jego świecie.
– To dziwne – Bryan mruknął z twarzą wtuloną w kark Kyla.
– Co takiego?
Kyle cały czas masował lekko, szczupłe plecy swojego chłopaka. W duszy jednak zżymał się, na myśl, jak jeszcze wiele różnych takich sytuacji będą musieli przeżyć?
– Zaledwie parę dni temu byłem sam, w depresji, przerażony. A teraz mam ciebie i wszystko nabiera innej perspektywy. To, co przedtem wydawało mi się straszne, koszmarne nagle już nie wydaje mi się niczym więcej niż po prostu uciążliwym momentem w moim życiu. Przy tobie wszystko jest takie łatwe, takie proste… – z niepokojem spojrzał w ukochane oczy. – Czy to czyni mnie mięczakiem? – zapytał z obawą.