Wakacje

Autor: tsirhc
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

iedział wódz.
Szybko założyłem z powrotem spodnie i zwróciłem się w stronę wodza. To samo zrobiła Ania.
-Więc jak sam wódz widzi razem, we dwoje przygotujemy desant na fabrykę i obóz. Skończy się ukrywanie.- powiedziała moja towarzyszka.
-Po tylu latach… Wreszcie wolni…- dodał od siebie wódz.
-Chwileczkę… Nie wiem nic o desantach, a tymbardziej o ich przygotowaniu!- krzyknąłem.
-Ale jesteś wybrany…
-Kto mnie wybrał? Ja się o to nie prosiłem! A teraz z całym szacunkiem… Pierdolcie się! Idę do domu!
-A co z twoim przyjacielem?- udzieliła się Ania.
-Zabiorę go ze sobą!
-Nawet nie wiesz gdzie jest, ani co mu już zrobili.
Tutaj miała rację. Nie mogłem zostawić Pawła, ale nie mogłem też pozwolić, żeby oni myśleli, że jestem ich marionetką. Znalazłem się między młotem a kowadłem. Postanowiłem zrobić to co zwykle w takich sytuacjach.
-Kto ma jakiegoś życiowego fajka?- zapytałem.
Jeden z goryli ruszył w moją stronę i wyciągnął z wewnętrznej kieszeni marynarki paczkę lucky strike’ów. Wziąłem jednego papierosa, a ochroniarz go odpalił. Zakrztusiłem się przy pierwszym zaciągnięciu.
-To nie są lucky!- powiedziałem.
-Tak… to są samoróbki. Prawdziwe przestali do nas sprowadzać kilka lat temu.- wytłumaczyła Ania.
-Rozumiem.- skłamałem.
-Więc jak będzie?- zapytał wódz.
-Zrobimy to… Ale po mojemu. I zaczynamy od obozu.- nikotyna przyśpieszała mój proces myślenia.
-Niech tak będzie. Moi ludzie dadzą ci wszystko czego potrzebujesz.
-No ja myślę!- odpowiedziałem przekornie.- Na początek jakieś plany tych obiektów może. Jeśli posiadacie.
-Oczywiście. Ania ci wszystko pokaże.
-Mam jeszcze pytanie.
-Słucham?
-Mogę dostać piwo?
-Oczywiście. Jedynka podaj puszkę!
Jeden z goryli poszedł za tron, a po chwili wrócił z zimną puszką piwa, na której nie było nazwy. Gdy mi ją wręczył trochę się zastanowiłem czy chcę tego próbować, ale głupio byłoby teraz oddać. Więc otworzyłem i po krótszym przemyśleniu wziąłem łyka. No cóż… Budweiser to nie był, ale piło się w życiu gorsze rzeczy.
Razem z Anią odwróciliśmy się na pięcie i wyszliśmy z Sali. Przez jakiś czas słyszeliśmy jeszcze dochodzące stamtąd głosy wodza i jego goryli. „Jak coś wam się nie podoba to pierdolcie się” pomyślałem.
Ania prowadziła mnie w stronę nieszczęsnego pedała. Nie bardzo rozumiałem po co, ale to ona znała to miejsce lepiej niż ja.
-Nie będę na niego pluł!- powiedziałem, gdy stanęliśmy blisko nieszczęśnika.
-Nie musisz… Za nim jest klamka.
Zdawało mi się, że Ania chciała dotknąć penisa biednego chłopaka i przerobić go na swoją wiarę. Jak się okazało pod jego krokiem była klamka, którą należało pociągnąć do siebie. Wtedy ściana zaczęła się otwierać, a gej przesuwać w prawo.
Weszliśmy do środka. Najpierw przywitały mnie kręcone schody, wyglądające jakby prowadziły do lochów jakiegoś średniowiecznego zamczyska. „Pięknie!” pomyślałem. Jestem urodzoną ofiarą, potykam się na prostej drodze, a czeka mnie wędrówka kilka metrów w dół po wąskich, kręconych schodach. To nie było mądre, ale ruszyłem zaraz za Anią. Trzymałem ją za ramię, cały się trzęsąc ze strachu.
Po trzech minutach obawy połamania sobie wszystkich możliwych kości trafiliśmy do wielkiego, kamiennego pomieszczenia, gdzie znajdowało się, jak to Ania określiła „serce buntu”.
Ludzie biegali jak w jakimś amoku. Przenosili menzurki, kartki i inne rzeczy z jednej półki na drugą, lub przekazywali sobie nawzajem. Wszyscy mieli białe fartuchy, wyglądało to jakby pracowali nad jakąś bronią biologiczną.
Najbardziej zainteresowała mnie szafka przy najbliższej ścianie. Znajdowały się tam różnego rodzaju miecze, rewolwery i karabiny. Mieli też jedną bombę, która wyglądała jak niewypał z drugiej wojny światowej, ale Ania zapewniała, że jest w stu procent

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
tsirhc
Użytkownik - tsirhc

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2011-09-09 16:57:14