Wakacje
mocowali do tych łańcuchów. Nie oponował. Zaczęli go rozbierać, a to już nie bardzo przypadło mu do gustu.
-Panowie! Kurwa! Łapy precz… Niech te panie to zrobią! No…- oponował.
Cykloźniaki skończyli swoje i wyszli, a w ich miejsce pojawił się właściciel. Paweł nie widział jego twarzy, ale słyszał głos.
-Pan sobie nagrabił, panie Pawle.- powiedział.
-Nie pierwszy i nie ostatni raz. Skończmy to!
-Jest to najgorsza kara, jaka może spotkać heteroseksualnego faceta.
„Jak ty mało o nas wiesz…” pomyślał Paweł.
-I wie pan co? Przez najbliższe dwadzieścia minut, będzie pan przechodził niesamowite katusze. Dziewczyny, zacznijcie jak wyjdę, bo nie lubię tego widoku.
Właściciel wyszedł z pomieszczenia. Mówiąc swoje ostatnie słowa, nie wiedział, że Paweł od dziecka jest fanem sado-maso. Także uśmiechał się na samą myśl o tym, co go czeka.
Kobiety ustawiły się po obu stronach Pawła i przeciągnęły palcami po pejczach, po czym zaczęły go bić. Po pierwszym uderzeniu Paweł westchnął. Po każdym następnym, fałszywie krzyczał z bólu. Spełniało się jedno z jego wielu marzeń seksualnych. Dziewczyny na zmianę okładały jego plecy i pośladki. Po pięciu minutach Pawłowi znudziło się udawanie, i rozmarzony czekał na rozwój wypadków.
Po dwudziestu minutach wrócił właściciel. Mój współlokator się zasmucił, bo wiedział, że to już koniec, także postanowił odejść z hukiem. Zaczął się wiercić w łańcuchach.
-Nie! Proszę! Przestańcie. Już starczy!- krzyczał z przesadą.
-Starczy!- powiedział właściciel, a kobiety odeszły na bok.- Widzi pan, panie Pawle. Nawet pan nie jest w stanie wytrzymać, bycia poniżanym przez kobiety. Mam nadzieję, że zrozumiał pan swój błąd i więcej się to nie powtórzy.
-Tak oczywiście!- powiedział Paweł, oczywiście musiał coś dodać.- Ale na wszelki wypadek powinienem być karany kolejne dwadzieścia minut.
-Nie! Szkoda czasu. Swoją nauczkę pan dostał…
-Nie jestem taki pewny…
-Niech pan nie pyskuje, panie Pawle.
W tym czasie ja stanąłem przed obliczem wodza. W wielkim pokoju, z fioletowymi ścianami, na środku stał ogromny, czarny tron. Siedział na nim mężczyzna około dwudziestu pięciu lat i spoglądał na mnie groźnie. Obok niego stało dwóch postawnych mężczyzn w garniturach i ciemnych okularach.
Ania chwyciła mnie za rękę i pociągnęła bliżej tronu. Zacząłem się zastanawiać po co mi to wszystko.
-Z jaką sprawą przychodzicie?- odezwał się zimno wódz.
-O panie, nadchodzi spełnienie przepowiedni.- powiedziała Ania.
-Czyżby on był wybrańcem?
-Dokładnie! Wódz raczy spojrzeć.
Ania odwróciła mnie tyłem do tronu, wtedy miałem dość. W środku aż się gotowałem i odwróciłem z powrotem. Kobieta zmieniła moją pozycję jeszcze dwa razy, aż w końcu się poddałem. Natomiast moja towarzyszka odchyliła spodnie i pokazała wodzowi swoje znamię. I staliśmy tak w milczeniu dobrych kilkanaście sekund.
-Pokaż swoją…- szepnęła do mnie Ania.
-Nic z tego!- powiedziałem na głos.
-Nie kompromituj mnie.
-Wykorzystałaś mnie i nie będę pokazywał publicznie mojej dupy!
-Zamknij się i ściągaj spodnie.
-Pomóżcie mu.- wtrącił się wódz.
Wtedy dwa goryle ruszyli w moją stronę, więc głupio by było się nie odwrócić. Widziałem swoje odbicie w ich okularach i postanowiłem bronić mojej godności.
-Nie dotykajcie mnie!- powiedziałem zdegustowany.
Oni za to nie odezwali się ani słowem. Jeden z nich chwycił mnie i odwrócił tyłem, wykręcają przy tym moje ręce. Drugi rozpiął i ściągnął mi spodnie. W tym momencie wiem jak się czuje nowy więzień, który nie chce się oddać największemu czarnuchowi. Jeden z ochroniarzy opuścił moje bokserki i odsunęli się na bok.
Skaza moja i Ani tworzyły słowo „sex”. Wodzowi aż zaświeciły się oczy. Miałem nadzieje, że to na widok tyłka mojej towarzyszki, a nie mojego.
-A więc nadszedł już czas…- pow