W kropli

Autor: zibi16
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

            - 13 stycznia 2002 roku. Wpisałem godzinę.

            Przewodnik wziął zeszyt, poślinił palec i zaczął wertować kartki.

            - Nie natrudził się pan. Same daty, godziny… Czegoś tu brakuje. Od dawna mam przeczucie, że znajdę tu coś więcej. Czy pan wie na co czekam?

            - Trzymam się tylko instrukcji. Pan stwarza fakty, a ja je zapisuję.

            - A jednak, czegoś tu brakuje…

            - Tak być musi.

            - Tak… - w głosie Przewodnika nie było pewności – Tak… ale to mi niczego nie wyjaśnia.

            - Pan o wszystkim decyduje. To proste.

            - Dla pana. A ja mam wątpliwości.

            - Pan ciągle ma wątpliwości. Odkąd się znamy.

            - Tak? A odkąd?

            - To przez te chmury burzowe… - urzędnik ominął pytanie – One są nieprzewidywalne.

            - I to mnie niepokoi.

            - Może już najwyższy czas, by się ich pozbyć?

            - Ale czy to miałoby sens? W końcu to ja je stwarzam. Gdyby nie one, nie byłbym Przewodnikiem.

            - A ja urzędnikiem.

            - Jest pan zbyt chłodny. Kiedyś mi to nie przeszkadzało.

            - A ja… - urzędnik wyciągnął rękę po dziennik, i gdy Przewodnik wciąż trzymał dokument podróży, powtórzył: - A ja nigdy nie mam wątpliwości.

            - To zrozumiałe – oddał zeszyt urzędnikowi, i znowu się zamyślił – Kto mi pana polecił?

            - Proszę wybaczyć, ale to pytanie zadaje pan również często jak to, czy zapisałem godzinę. – I dodał trochę cieplej: - Jest pan roztargniony… Już dawno radziłem, by się ich pozbyć. Ale… jak pan powiedział, nas by tu nie było. Na coś trzeba się zdecydować.

            - Kto mi pana polecił? – Przewodnik powtórzył pytanie, nie mogąc sobie poradzić z myślą, która wydała mu się ważna.

            - Miała zielone oczy i była brunetką, drapieżną i jednocześnie uległą – głos urzędnika był opryskliwy – Poczucie niezabliźnionej krzywdy i te zawirowania w jej spojrzeniu, które nie dają spokoju i każą się domyślać, że krzywda może boleć, wywołały w panu niepokój. Jej oczy wciąż były czyste, jak wygasły wulkan. Wciąż dzikie i niewinne. W lustrach, pojawiających się znikąd, jej twarz przypominała odległe krajobrazy, zapomniane marzenia, czasami karykaturalne kreski odległych wspomnień. Jej piersi kusiły odkrywaniem uniesień, naprężeń i nagłych uległości. Skąd się wzięła? Pan ją znał, bo przeszła przez niego jak płacz. Nie była zjawą. Kiedyś pan czuł zapach jej potu, kiedyś pan ją stracił.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
zibi16
Użytkownik - zibi16

O sobie samym: Napisz kilka słów o sobie
Ostatnio widziany: 2023-05-04 18:17:38