W kręgu śmierci

Autor: MataHari
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

– Bronek, pobudka, wstawaj, pijaku.

Śpiący mężczyzna praktycznie nie zareagował. Kopnęłam go w bok z całej siły. Obudził się zdezorientowany i zaczął coś mamrotać.

– Co się stało? Co się dzieje?

– Nic, maturę zdałam, musisz to opić – powiedziałam, stawiając szklankę metanolu na nocnej szafce przed na wpół przytomnym Bronkiem.

– To dobrze, córeczko, że zdałaś, ale ja już nie mogę pić. Innym razem opijemy.

Znowu dostał kopniaka. Tym razem poczuł, bo usiadł i przetarł oczy.

– Pij, wujek, za moją maturę – powiedziałam zdecydowanym tonem. Bronek wychylił szklankę jednym łykiem i otarł twarz dłonią. Nalałam mu drugą, mówiąc:

– A teraz strzemiennego.

– Jak to strzemiennego?

– A tak to, wyjeżdżam. Pij.

– Dokąd wyjeżdżasz? – zapytał, wypijając kolejną porcję alkoholu.

– Do Londynu – odpowiedziałam, nalewając kolejną porcję metanolu do naczynia. – Na drugą nóżkę, wujek.

Bronek wypił kolejną szklankę, przetarł oczy i zapytał z wyrazem zakłopotania na twarzy.

– A kto się teraz mną zajmie?

Spojrzałam mu głęboko w oczy. Nie widziałam na razie żadnych objawów zatrucia. Wyglądał zupełnie normalnie. To znaczy uchlany jak świnia, ale żywy.

– Wujek, widzisz mnie?

– Jesteś taka piękna, zupełnie jak mama.

Bez słowa nalałam jeszcze jedną szklankę, którą wypił duszkiem. Butelka była pusta, a on ciągle żył. Spojrzałam na zegarek. Mój czas się kończył. Musiałam powoli zbierać się do wyjścia.

– Wujek, słabo wyglądasz. Dam ci jakąś tabletkę

– Dobrze, córeczko. Rzeczywiście, jakoś mi słabo.

Pobiegłam do łazienki. W szafce koło lustra znalazłam pół opakowania paracetamolu. Były tylko cztery tabletki. „Musi wystarczyć” – pomyślałam. Kiedy wróciłam, on znowu leżał na wersalce i chrapał. Nie było nic do popicia, pobiegłam więc do kuchni po wodę.

– Wujek, wstawaj, mam te tabletki. Weź cztery, bo kiepsko wyglądasz.

Mężczyzna łyknął posłusznie paracetamol, popijając go wodą, potem padł na tapczan i zachrapał głośno.

Pozostało mi tylko modlić się, by tabletki zadziałały. Już nic więcej nie miałam czasu zrobić. Wychodząc z domu, zgasiłam światło, mówiąc do siebie samej pod nosem:

– Jemu już światło nie będzie potrzebne. Żegnaj, Bronek.

 

*

 

Co mogła robić sama w Londynie dziewiętnastolatka z Polski? Praktycznie wszystko, ale ja zostałam sprzątaczką. Moja mop-mama dała mi na początek kilka adresów i godziny, w których miałam odwiedzać mieszkania i sprzątać. Praca nie była specjalnie ciężka. Najtrudniejsze było odnalezienie właściwego adresu. Od klientów otrzymywałam klucze do mieszkań i sprzątałam bez jakiegokolwiek nadzoru. Zazwyczaj nie przemęczałam się w pracy, bo trafiały mi się czyste miejsca. W dodatku miałam kilka swoich tricków, dzięki którym wszyscy byli ze mnie zadowoleni. Zawsze kierowałam rurkę odkurzacza tylko za drzwiami od pokoi, tam, gdzie na ogół przezorne gospodynie sprawdzały. Polerowałam w zasadzie tylko krany i inne połyskujące powierzchnie, na których widać było brud, rozkładałam w różnych miejscach zapachowe chusteczki higieniczne i tyle. Dwugodzinne porządki zajmowały mi dziesięć minut. Potem oglądałam telewizję, podjadałam z lodówki albo kąpałam się w pięknych łazienkach w domach ludzi, dla których pracowałam.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
MataHari
Użytkownik - MataHari

O sobie samym: Napisz kilka słów o sobie
Ostatnio widziany: 2014-12-01 02:34:20