Tylko Marek
W delikatnym ciele Agaty żyły trzy kobiety. Albo raczej trzy głosy. Trochę było im ciasno i chyba dlatego ciągle prowadziły nerwowe dyskusje, które czasem przeradzały się w regularne pyskówki. Cyniczna Jędza doszła właśnie do głosu: „Po co właściwie tutaj przyszłaś? Impreza u szefa to nie jest miejsce dla ciebie. Popatrz, jest tu trochę osób, ale każda z nich jest o kilkanaście lat od ciebie młodsza. Nic dziwnego, że z nikim nie rozmawiasz – nie masz o czym. Pijesz tylko te wymyślne drinki i nawet bardzo ci się to podoba, bo masz wrażenie, że jesteś kimś innym. Wpadniesz w końcu w nałóg.”
Stronę Cynicznej Jędzy trzymała zawsze Zakompleksiona, ale Agacie coraz częściej wydawało się, że obie są jednością. „Ile ty masz lat? Czy to wypada ? Zerwałaś się wczoraj do wiosennych porządków i co ? Nie możesz ruszyć szyją. Jesteś sztywniaczką i nie dotyczy to bynajmniej tylko i wyłącznie twojego karku. Czy ktoś z tu obecnych ma podobne problemy?”
No i Pierwsze Ja. Najczęściej dopuszczane do głosu. Wręcz zachęcane do mówienia. Ale tylko po to, aby zaraz przedstawić skrajnie odmienne zdanie. „Popatrz jak miło… Twoi koledzy z pracy to fantastyczni ludzie. Przy nich od razu młodniejesz. Jesteś ozdobą tego salonu.” „No, może nie jedyną” – przerwała Cyniczna Jędza- „Ale przynajmniej jej się tak wydaje, bo sączy te kolory ze szkła. To one tak dobrze wchodzą w nogi, rozgrzewają po drodze okolice kręgosłupa, po czym wracają do głowy, rozjaśniając widzenie świata.”
„Ale szef ją lubi” – zaczęło pierwsze ja, ale Cyniczna już się rozkręciła: „Jasne, jasne… po prostu znalazł sobie mamusię, albo starszą siostrę. Bo jak rozumieć te zwierzenia, te pytania o radę, to permanentne zawracanie tyłów. I to wcale nie w tematach zawodowych. Dobrze, że jej o swych randkach nie opowiada. Za to o planach jak najbardziej. Osobistych oczywiście. Ciekawe tylko dlaczego ona nie rewanżuje się tym samym. Bo nie ma planów. Panicznie boi się przyszłości”. „Po co ma się otwierać ?”- Pierwsze Ja przeszło do obrony.- „Jest skupiona na swoim najważniejszym planie, chce przecież znów odnaleźć swoją prawdziwą miłość. Zrobi to na pewno. Nie wie jeszcze czy za tydzień, czy za rok ale zrobi to.”
„Nooo… - Cyniczna Jędza nie dawała za wygraną – „Odnalezienie w swoim własnym mieście faceta, który wcale się nie zgubił, byłoby nad wyraz łatwą sprawą, ale chodzi o coś innego. Ona cały czas dąży do wolności, ale ciągle się jej nie udaje pozbyć tej klatki, którą ma w sobie”.
Do ostatniego zdania przyłączyła się też Zakompleksiona. Ten chórek brzmiał wyjątkowo nieprzyjemnie. Agata spróbowała wstać z krzesła. Udało się, ale już będąc w pionie, poczuła, że sztywność karku udzieliła się także plecom. „To chyba przez ten alkohol” – pomyślała i popatrzyła tęsknie w stronę drzwi. „Zaraz, zaraz” – zaprotestowało Pierwsze Ja – „Tak nie można. Szef przedstawił ci swoja dziewczynę, a ty wymieniłaś z nią tylko formułki grzecznościowe.”
Poszukała jej wzrokiem. Agacie Klara wydawała się kobietą niezwykle atrakcyjną. Była jak te dziewczyny w kolorowych magazynach. Ekscytująco ładna, od razu bezwarunkowo wzbudzająca sympatię. Zakompleksiona już dała o sobie znać – „ Całą tę twoją sympatię dodatkowo uzupełnia cień głupiej, nieuzasadnionej zazdrości. Po prostu – nigdy tak nie będziesz wyglądać, a co gorsze, nigdy tak nie wyglądałaś.”
„Ciekawe czy jest jego córką? To nazwisko… wiem, że miał córki” – pomyślała Agata i z wrażenia znów klapnęła na krześle. Popatrzyła uważniej, jakby szukając ewentualnych podobieństw i zaraz prędko zebrała myśli, bo ta spojrzała w jej stronę, jakby czując na sobie wzrok. Już wiedziała. Oczy. Oczy, które uśmiechają się nawet wtedy, gdy sama Klara się nie uśmiecha. „Podejdź teraz” – to Pierwsze Ja – „Zwłaszcza, że wszystko wróciło. Tu i teraz.” A inny głos dodał: „To stan przewlekłej psychozy”.