Twinning Część 3
— Proszę, weź je.
— Nie mogę.
— Nie krępuj się. To są ubrania, które miałem oddać ubogim i potrzebującym. A ty jesteś potrzebujący, więc proszę, weź je. Nalegam.
— Ja nie wiem, co powiedzieć…
— Nie musisz nic mówić. Na korytarzu, po prawej stronie jest łazienka. Idź wziąć kąpiel. A ja w międzyczasie poszukam jakąś parę butów i skarpetki. Kurtka też się znajdzie.
Kiedy pięć minut później odkręcił ciepłą wodę i wszedł do wanny, od razu poczuł nieukrywaną ulgę. Czuł się trochę, jakby znowu znalazł się w zbiorniku. Mając pełny brzuch uświadomił sobie, że jadł on pierwszy raz w życiu. Kąpał się powoli, nie spiesząc się. Założywszy potem ubrania, które osobiście wybrał, wyszedł na bosaka z powrotem na korytarz. Z kuchni dobiegały jakieś ożywione głosy. Jeden znał. Należał on od księdza. Drugiego należącego do kobiety już nie.
— Znowu następnego ksiądz przygarnął?
— Cicho! Jeszcze cię usłyszy!
— Nie może ksiądz im wciąż pomagać! Oni nie są ludźmi!
Człowiek, który w ostatnich chwilach zaznał tyle szczęścia i dobroci zamarł. Podszedł na palcach bliżej, chcąc usłyszeć więcej.
— A co, jeśli się dowiedzą? — spytał z ożywieniem kobiecy głos.
— Do tego czasu sobie pójdzie.
— Proszę księdza. Księdza obowiązkiem jest niesienie ludziom Słowa Bożego.
Teraz zza drzwi odezwał się ksiądz. Krzyczał:
— Moim obowiązkiem jest pomaganie ludziom! Na wszelkie możliwe sposoby!
— No właśnie! Ludziom! A nie tym…
Gruba kobieta o rudych włosach stanęła zaskoczona, otwierając ze złości drzwi. Przed nią stał wysoki mężczyzna na temat, którego toczyła się ich kłótnia.
— Marto, idź do siebie — rozkazał jej ksiądz i poprosił go do siebie. — Zapraszam cię do pokoju. Wszystko ci wyjaśnię.
— Ja myślę!
Nie potrafił ukryć zdenerwowania. Marta minęła go przerażona i poszła zostawiając ich samych. Jak tylko on i duszpasterz znaleźli się w pomieszczeniu, nieznajomy krzyknął z miejsca.
— Ty wiesz, kim jestem!
— To nie tak. Nie wiem, kim jesteś. Tak jakby…
— Czemu mi pomogłeś? — zadał mu pytanie. Wystarczyła tylko chwila, żeby zaufanie przerodziło się w podejrzliwość.