Tunel
się odlać. Faktycznie zawsze śmierdziało tu urynami. Zresztą jak na całym pieprzonym katowickim dworcu.
Przestaliśmy rozmawiać. Uśmiech znikł nam z twarzy. Zatrzymałem się i ona chcąc nie chcąc, też. Spojrzałem na nią, jak stała taka spięta, z uniesionymi lekko barkami. Wyraźnie zestresowana. Tylko oczy nie były w strachu, przecież spoglądała na mnie. W tej chwili zdałem sobie sprawę, że jestem innym człowiekiem. Przestałem być gentelmanem, ale nie byłem też żadnym macho. Po prostu nie czułem strachu w przeciwieństwie do niej. Byłem mężczyzną. Chciałem jej, więc po prostu ją sobie wziąłem.
Wyciągnąłem dłonie i chwyciłem oburącz jej zimne policzki. Zbliżyłem się do jej twarzy. Nie pocałowałem jej, tylko skosztowałem delikatnie jak smakują jej usta. Poczułem alkohol i papierosy, ale nie przeszkadzało mi to. Skosztowałem jeszcze raz ponieważ głębiej w smaku kryło się coś czego wcześniej nigdy nie poczułem. Spojrzałem na nią. Przymknęła oczy i lekko rozchyliła usta. Strach gdzieś uleciał. Barki opadły rozluźnione. Zrobiła głęboki wydech i zdawało mi się, że widziałem obłok pary wydobywający się z jej ust przypominający anioła. To by się zgadzało, otworzyła oczy i spojrzała na mnie wzrokiem…. diablicy. Oblizała wargi. Lekko, prawie niewidocznie
Nie wiem kto zrobił następny ruch. Ona czy ja. Czy równocześnie. Wbiłem palce w gęstwinę jej włosów i chwyciłem za tył głowy. Przycisnąłem ją do siebie jak najmocniej, tracąc nad sobą kontrolę. Zrobiła dokładnie tak samo. Nie całowaliśmy się, tylko pożerali nawzajem. Byliśmy jak dwa bezdomne wygłodzone psy które wpadły nocą przez otwarte okno do ciastkarni. Brakowało tylko żebyśmy zaczęli warczeć. Bo na pewno dało się słyszeć mlaskanie i sapanie.
Przerwaliśmy na chwilę. Obojgu zaczęło brakować oddechu. Tylko dwa wdechy… szybko. Nie opisze tego żaden zniewieściały poeta. Nie ma na tyle podniosłych słów aby wyrecytować co się wtedy dzieje. Poeta jest zbyt grzeczny i zbyt delikatny. Więc niech wyrzuci do kosza wszystkie wiersze o miłości. Złapaliśmy oddech. Ponownie zamknęliśmy oczy jak śmiałek rzucający się ze skały na głęboką wodę. Uczucie byłoby podobne jak nagłe zanurzenie się w wodzie pełnej ostrych skał i rekinów. Byłoby, bo jest niesamowicie przyjemne i uzależniające. Ale nie opisałby tego żaden weekendowy podrywacz. Zbyt dużo lasek już „zaliczył” i chyba to już mu spowszechniało. Mimo tego, że wydaje mu się nadal sprawiać to przyjemność. Zbyt często robił to po pijanemu.
Po drugim oddechu, walka przechyliła się na moją korzyść. Równowaga została zachwiana i jako silniejszy pchnąłem ją na ścianę. Stęknęła głośno kiedy odbiła się plecami od muru, ale nie podawała się. Nadal atakowała mnie ustami i palcami. Zostawiła moje potargane włosy, rozchyliła kurtkę i wcisnęła zmarznięte dłonie pod koszulę. Albo chciała je ogrzać, albo sprawdzić czy mam nagi czy owłosiony tors. W obu przypadkach byłem w błędzie. Poczułem jak jej paznokcie wydrapują krwawy ślad od serca aż po pępek.
W odwecie przycisnąłem ją mocniej do brudnej ściany. Biedaczka będzie musiała oddać płaszcz do prania. Na plecach na pewno zostanie tłusta plama. Ale teraz pewnie się tym nie przejmowała. Badałem jej ciało przez cienki materiał. Wpierw plecy, potem szyja i ramiona. Nie byłbym w stanie jej podrapać, chociaż miałem ochotę wejść jej pod skórę. Skosztowałem szyi i musiałem się naprawdę pohamować aby jej nie ugryźć. Po omacku wyczułem pod palcami drobne piersi, ale mały dekolt nie pozwolił mi ich zobaczyć, ani pocałować. Musnąłem tylko ustami sutek przez materiał i powędrowałem w dół szukając miejsca z nagim kawałkiem skóry.
Znalazłem go dopiero na udach. Przyssałem się od wewnętrznej strony a ona westchnęła głośno. Odchyliła głowę do tyłu i westchnęła ciszej w stronę sufitu. Echo i tak się odbiło, roznosząc mokre dźwięki po całym tunelu. Oparła się całym ciężarem ciała na ścianie. Oprócz pleców brudząc też pośladki. Stopy wys
Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora