Tajemnica Melanie cz.2
Wyszłyśmy na taras, po czym skierowałyśmy się w stronę drzew. Wzięłam babcię pod rękę, szłyśmy w milczeniu. Sądząc po jej minie, miała do mnie jakąś sprawę, ale nie będę naciskać niech sama mi to wyjawi.
I szłyśmy tak, pomiędzy drzewami jabłoni, wiśni oraz gruszy. Za nami biegł Emil, mój pies, nad nami przelatywało stado dzikich gęsi, na drzewie siedziały kolorowe ptaki, a daleko przed nimi, w stawie pływały rybki.
- Melanie? – w pewnym momencie powiedziała babcia, przerywając mi podziwianie natury.
- Słucham Cię – spojrzałam w jej stronę i uśmiechnęłam się delikatnie.
- Zauważyłam dzisiaj, że podczas obiadu byłaś nieobecna, jakby coś Cie martwiło, mam rację? – pochwyciła moje spojrzenie.
Przytaknęłam jej i opowiedziałam wszystko co się naprawdę wydarzyło. Nawet nie drgnęła gdy opowiadałam jej że ktoś mnie ciągnie za włosy, albo słyszę czyjś głos, który wypowiada moje imię.
- To bardzo ciekawe co mówisz, mało prawdopodobne, ale wierzę Ci w każde słowo które mi powiedziałaś. To, że ktoś słyszy głosy nie znaczy, że ma nie po kolei w głowie, ale może być to jego wyobraźnia. Ale przez to, że uderzyłaś się w głowę mogło to spowodować. No ale na świecie dzieją sie różne dziwne rzeczy. – poklepała mnie po ramieniu, odwróciła się i powędrowała powrotem do domu.
I zostałam sama, co miałam robić w tak upalne popołudnie? Emil rozciągnął się pod drzewem w cieniu. W oddali konie tarzały się na pastwisku. Odwróciłam się i zdecydowałam się w końcu pójść do winnicy. Minęło sporo czasu zanim tam doszłam. Otworzyłam wielką drewnianą bramę i weszłam do środka. Gdy znalazłam się między pnączami, poczułam od razu słodki zapach winogron. Szłam coraz dalej smakując różnych odmian owoców. Gdy nagle zerwał się wiatr, niebo przysłoniły ciemne chmury i zaczął sączyć się deszcz. Zaczęłam biec w stronę wyjścia, ale nie wiedziałam gdzie jestem. Znalazłam się w wielkim labiryncie bez wyjścia. Obróciłam się wokół własnej osi, nie widziałam nic poza pnączami. Aż nagle sobie przypomniałam słowa taty „ Gdy nie będziesz wiedziała jak wyjść, szukaj jednej z pobocznych lub głównych dróg, a znajdziesz drogę powrotną” . Zaczęłam biec przed siebie, nie widziałam nic włosy kleiły mi się do twarzy, a ubranie przemoknięte wodą zrobiło się ciężkie. W pewnym momencie nie wiedziałam co się dzieje, ale czułam, że lecę do przodu. Upadłam na ziemię, a dokładnie w kałużę błota. Podniosłam się na rękach, poczym wstałam. Byłam cała uwalona błotem, od stup po czubek głowy.