Szczerbiec

Autor: Fasoletti
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

ę i pogalopował przodem.

Po dwóch dniach podróży dotarli do ogromnych, cuchnących torfem bagien, ciągnących się pod same, widoczne na północy góry.
- Psia krew! - zaklął Stańko - toż to grzęzawisko nie do przebycia!
- Zamilcz! - wrzasnął Mieszko - Klara zna drogę! Poprowadzi nas! Z koni, tutaj nie zdadzą się na nic. Poczekają na nasz powrót.
Żołnierze puścili rumaki wolno, wzięli ze soba tylko broń, oraz trochę pożywienia i ruszyli gęsiego za czarownicą. Ta prowadziła ich wąska, krętą ścieżką kluczącą pomiędzy ruchomymi piaskami, zdradliwymi, porośniętymi trawą bajorami, wyglądającymi niczym maleńkie polanki i suchymi, obwisłymi gałęziami drzew. Wędrowców bezlitośnie cięły komary i gnębiło inne robactwo. W skórzanych butach chlupała woda, a otaczająca ich mgła osiadała na pancerzach, których metalowe elementy rdzewiały w zastraszającym tempie. Nie zważali jednak na te niedogodności i parli do przodu. Gdy zapadł wieczór dotarli do niewielkiej, ubitej polanki. Postanowili tu przenocować. Rozpalili ognisko z zebranych po drodze, suchych szczap i obsiedli je dookoła. Gawędzili wesoło. Czarodziejka milczała i choć wojowie obrzucali ja pożądliwymi spojrzeniami, żaden nie śmiał dotknąć kobiety. Czuli respekt przed swoim władcą, jednak bardziej przerażał ich fakt, że młoda wiedźma władała tajemnymi mocami, których tak się bali. Już sama jej obecność napawał ich serca lękiem. Gdy zjedli skromny posiłek posnęli. Zbudził ich krótki, ale przeraźliwy krzyk, oraz odgłosy kotłującej się wody. Z przerażeniem skoczyli na równe nogi. Spojrzeli po sobie. Było ich tylko dziewięciu. Klara nakreśliła wokół żołnierzy magiczny krąg. Stali w nim, z obnażonymi mieczami. Stańko trzymał topór w gotowości do ataku. Nagle z błota wystrzeliły oślizgłe macki. Owinęły jednego z wojów wokół pasa i wciągnęły do bagna. Co chwilę na powierzchni pojawiała się jego głowa. Ktoś rzucił w zbełtane błoto kamieniem. Nieszczęśnik chwytał łapczywie powietrze, po chwili jednak skonał. Powierzchnia bagna zastygła.
- Cóż to było, na bogów? - jęknął Stańko
- Gloom, straszliwa bagienna bestia -odpowiedziała czarownica.
Wszyscy spojrzeli na nią ze zdziwieniem. Do tej pory ani razu nie wyrzekła nawet jednego słowa.
- Musimy czuwać do rana. Może zaatakować ponownie - dodała
- Wystawimy warty! - rozkazał Mieszko - zostało nas ośmiu, będziemy więc czuwać dwójkami.
Tak też zrobili. Myśleli iż reszta nocy minie spokojnie, lecz gdy poranne promienie słońca ich zbudziły, spostrzegli, że jest ich już tylko sześciu.
- Na krew diabła! - wrzasnął wściekły Stańko - cóż teraz nam czynić?
- Ruszamy! - uciął szybko Mieszko
Pod koniec dnia dotarli do podnóża olbrzymich gór. Czarownica szła ciągle na przedzie, prowadząc żołnierzy kamienistymi ścieżkami. W końcu doszli do ogromnych, kamiennych wrót wprawionych w pionową ścianę. Naparli na nie z całych sił. Ani drgnęły, za to gdzieś z góry doszedł do nich przeraźliwy, nieludzki ryk.
- Cóż to za nowa poczwara?! - spytał jeden z żołnierzy
- Strażnik grobowca! - wrzasnęła Klara - gotujcie broń!
Żołnierze wyciągnęli miecze z pochew. Z przeciwległego zbocza, ku nim biegła straszliwa istota. Wysoka na trzy metry, porośnięta gęstym futrem wyglądała niczym rozjuszony niedźwiedź. Jej wysunięta w przód szczęka zaopatrzona była w rząd niezwykle ostrych, długich kłów, które jednym ugryzieniem potrafiły rozpruć człowieka na pół. Orała skały ogromnymi pazurami, wyrastającymi z grubych łap, a kostny grzebień który miała na plecach przypominał rząd naostrzonych pali.
- Gorgoyla! - wrzasnął Mieszko
Żałował że nie mają włóczni, wtedy szarżujący stwór nadziałby się na nie i może padł. Teraz jednak za późno było na rozmyślania. Bestia wparowała

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Fasoletti
Użytkownik - Fasoletti

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2021-01-13 10:06:52