Szalony Doktór BUBÓL!!!
a pana ziaprowace. Zia mnom.
- Co to za smród proszę pani?
- A tio! To tylko kot nam kcieś utknoł i nie mozie wyjś i umarł.
- Aha... - mruknął Jack. Całe szczęście, pomyślał. Dobrze że to tylko kot, a nie na przykład człowiek, nie?
Idąc Jack zobaczył na ścianach znaczną ilość krwi. Zdziwiło go to.
- Krew na ścianach proszę pani??
- A tio! to byli kiediś operacja! Pan Pupól ma duzio operacja - powiedziała Brunhilda po czym dziko się zaśmiała, nabierając powietrza przez ściśnięte gardło co brzmiało jak krzyk jakiegoś egzotycznego ptaka.
Jack zaczynał dziwnie się czuć. Chciał wyjść, ale właśnie zaczęła lecieć mu krew z nosa. Starsza pani widząc to rzuciła się w jego stronę wyciągając ręce ku krwi, ale Jack ją odepchnął. Odepchnięta upadła na drzwi z hukiem, które po chwili się otworzyły. Stanął w nich brodaty człowiek w bardzo długich pozlepianych włosach, wybałuszonymi oczami i zakrwawionym fartuchu.
- Pan Buból! Ja... prze... przepraszam - wyjąkał przestraszony Jack.
- Głupia babo! Ty pizdo cholerna! - wrzasnął zniszczonym głosem pan Buból. - Co robisz z moim klientem?! to jego krew prawda?!
- Ja psieplasiam, kcialam tylkio ziobacić jaka to kref...
- Zmiataj bo cie piznę! - krzyknął robiąc zamach ręką. - Bardzo pana przepraszam - zwrócił się do Jacka - żona ma ciężką chorobę psychiczną, i jakąś manię na punkcie krwi. - Tłumaczył. Jego dzikie oczy czasem pląsały na boki, ale najczęściej skupiały się na krwi wypływającej z nosa Jacka.
- Eeee... Nic nie szkodzi proszę pana. Przyszedłem do pana bo przysłała mnie mama...
- Ach! Pan Jack Bullows? Tak?
- Eee. Tak. Jestem Jack. To ja.
- Więc proszę do mojego gabinetu. - powiedział pan Buból zapraszając gestem Jacka do swojego gabinetu. Jack wszedł i rozejrzał się po pomieszczeniu. Wszędzie walało się pełno zakrwawionych narzędzi, na ścianach krwi było więcej niż na korytarzu. Na srodku pomieszczenia stało zakrwawione łóżko z podwyższanym zagłówkiem i pasami służącymi do blokowania pacjenta. Jack na ten widok nie mógł wydusić z siebie ani jednego słowa. Popatrzył na pana Bubóla, i gdy zobaczył jego szyderczy uśmiech chciał uciec. Rzucił się do zakrwawionych drzwi, ale były zamknięte. Usłyszał okropny i zepsuty śmiech za swoimi plecami i odwrócił się.
- Nie uciekniesz chłoptasiu! - krzyknął pan Buból odsłaniając swoje brudne, prawie czarne zęby i wywalając szary jęzor. - Pan Doktór BU! - wrzasnął robiąc gwałtowny krok w stronę Jacka, który przestraszony odskoczył do tyłu - a potem BÓL! - kolejny raz wrzasnął ale tym razem wbił chłopakowi długi nóż w udo - zrobi z tobą porządeczek!
Jack upadł na podłogę, jego głowa uderzyła bokiem o zakrwawioną posadzkę i wtedy zobaczył zmasakrowanego trupa pod szpitalnym łóżkiem. Krwawiąc (już nie tylko z nosa) zaczął wrzeszczeć. Zanim zemdlał usłyszał jeszcze szaleńczy i diabelski śmiech Doktóra BU! BÓLA!