Rozmowa ze śmiercią 4
Rozmowa ze Śmiercią 4
Przedmowa.
Postanowiłem (znowu) „wskrzesić” Amelkę…A w zasadzie to już Amelię. Nasza bohaterka, jest już dorosłą 27 letnią kobietą. Ma wspaniałego chłopaka z którym ma niedługo wziąć ślub. Jest szczęśliwa, mimo tego, że musi od czasu do czasu kogoś zabrać na „tamten świat”. Lecz Tym razem Amelia staje przed nie lada wyzwaniem…
Poniedziałek, godzina dziewiąta trzydzieści .Na dworze leje deszcz, ulice zawsze pełne życia, teraz wymarłe. Nawet bezpańskie psy, które zawsze kręcą się koło sklepu mięsnego, gdzieś się pochowały. Lecz jeden człowiek stał na chodniku i widocznie na kogoś czekał, nie przeszkadzał mu deszcz, ponieważ nawet nie otworzył swojego parasola, stał tylko o niego oparty i czekał. Mężczyzna był wysokim brunetem z niesamowicie czarnymi oczami, miał pięćdziesiąt pięć lat, ale wyglądał na nie więcej niż trzydzieści. Nagle pojawiła się druga osoba, która szła w kierunku mężczyzny. Była to kobieta, piękna wysoka blondynka o niebieskich oczach, idąca również bez parasola. Bluzka, którą miała na sobie oblepiała jej duże jędrne piersi. Kobieta doszła do mężczyzny, przytuliła go i pocałowała w policzek.
-Cześć Tato
-O mój boże, nie mogłaś założyć stanika? Widać ci cycki –odpowiedział mężczyzna widząc swoją córkę.
-Tato jestem dużą dziewczynką, to raz, dwa nie cycki tylko piersi a po trzecie nie lubię chodzić w staniku.
-Wiedziałaś, że masz się ze mną spotkać, więc mogłaś zrobić wyjątek i go założyć.
-Nie przesadzaj już, co jest tak pilne, że musiałam wyjść z pracy i iść do Ciebie w taką ulewę ?
-A wiesz, tak chciałem z Tobą pogadać.
-Jeśli tak po prostu chciałeś ze mną pogadać, to nie mogło to poczekać do wieczora ?
-Znaczy wiesz, bo to jest bardzo delikatna sprawa, a jak wiesz ja nie jestem mistrzem finezji i delikatności.
-Tak wiem i może właśnie przez to mama od ciebie odeszła.
-Być może, ale ja nie po to Cie tutaj zawołałem. Jak miewa się twój chłopak Robert ?
-No Dobrze, a dlaczego pytasz ?
-Ma jeszcze te napady bólu głowy?
- No tak jeszcze ja ma, ale to zwykła migrena, lekarz już przepisał mu na to jakieś leki.
-No i właśnie, tutaj dochodzimy do sedna. Jeśli dobrze pamiętam, on te bóle ma już tak mniej więcej dwa lata, tak?
- No chyba tak.
-Posłuchaj Amelio, jest mi okropnie przykro, ale wiesz, że ja nigdy się nie mylę w tych sprawach, to wcale nie jest migrena tylko złośliwy nowotwór mózgu.
-Co?! – Amelia pobladła i zachwiała się na nogach.
Mężczyzna podtrzymał córkę i kontynuował.
-Wybacz, że mówię Ci to w tak bezpośredni sposób, ale inaczej nie potrafiłem.
-Ty chyba żartujesz –odpowiedziała dziewczyna.
-Niestety nie i to jeszcze nie koniec, obawiam się, że będzie jeszcze gorzej.
-Chyba nie może być gorzej, jak to możliwe przecież badania nic nie pokazały, tomografia głowy nic nie wykryła.
-Ja też nie wiem, może maszyna była popsuta, może ktoś zawalił badanie. Prawda jest taka, że Robert umiera i zastał mu rok życia.
-Nie! Nie! Nie! To nie możliwe, to jakiś okrutny żart. Powtarzała dziewczyna.
- Amelio posłuchaj mnie, Ty to musisz załatwić
-Co? Jak to ja muszę to załatwić? przecież ma jeszcze rok życia , ożenię się z nim i będę z nim do końca , będę mu pomagać i będę trwać u jego boku, nie zrobię tego !