Świat Ojczysty: Rozdział I Część 2
Pasażer poczuł lekkie zakłopotanie. Przyleciał tu z innych powodów. Nie wierzył, aby mógł napisać coś nowego o tym miejscu. Książek na ten temat powstało mnóstwo.
— Wątpię. Lubię swoją pracę.
— Szkoda.
Drugim pasażerem był Christopher Green – dziennikarz „The Daily Mirror”, który właśnie przybył na Marsa. Wszystko było dla niego zupełnie nowe.
— Czy tutaj tak zawsze? — spytał rozglądając się nerwowo.
— Jakby to panu powiedzieć panie Green. W ciągu marsjańskiego roku jest tutaj dość spokojnie, ale im bliżej osiemnastego, tym robi się gorzej. W tym okresie protesty, demonstracje i burdy po nocach to sytuacja normalna.
— Na Królową! — przeraził się dziennikarz. Smith machnął ręką.
— Kiedyś dało się to znieść, ale szczerze panu powiem, że teraz to i ja ledwo nad sobą panuję. Rzucają w nas kamieniami, a zdarzają się przypadki, że również innymi przedmiotami. Dosłownie ciskają w nas wszystkim, co mają akurat pod ręką. Ostatnio używają sobie do woli.
— Kto taki? Chyba nie brytyjscy koloniści?
— Akurat naszych rodaków to tutaj jest mało, a w takie dni jak te siedzą cicho
w swoich domach. Nie chcą się wychylać.
— Nie rozumiem — przyznał szczerze Christopher.
— To proste. Wcześniej było nas tutaj dużo. Jako naród, który wyłożył ogromne pieniądze na terraformowanie, mieliśmy prawo na zasiedlenie sporego terenu. Jednak po latach większość z nich postanowiła zrzec się obywatelstwa.
Green zrobił wielkie oczy, co za małych szkieł wyglądało dość śmiesznie. Teraz baczniej zerkał na tych mężczyzn, kobiety i dzieci. Kim oni byli? Bezpaństwowcami?
— Więc oni… się znaczy wszyscy?
Walter Smith nie patrzył teraz na niego, ponieważ groził jakiemuś chłopakowi pięścią za splunięcie w szybę. Wyjął chusteczkę z kieszeni na piersi i otarł nią swoją zaokrągloną twarz.
— Co? Nie! Kiedyś modne było wśród kolonistów przyjmowanie obywatelstwa marsja-ńskiego — mówiąc to spojrzał na Christophera. — Wygląda pan... ile ma pan lat, jeśli można wiedzieć?
— Ja? Dwadzieścia siedem, sir.
— Ach. Jest pan jeszcze młody. Ja od piętnastu lat mieszkam na Marsie, a od trzech piastuję swój urząd w imieniu Królowej. Widziałem już sporo na tej planecie.