Superzajebisty kontra banda przechujów

Autor: Fasoletti
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

ie.
Zdziwieni łysi popatrzeli najpierw na chłopaka, a potem na trzymane w dłoniach butelki.
- Co oni dolali do tego wina? – mruknął jeden, którego twarz pokrywały więzienne tatuaże.
- Chuj wie… - odparł drugi i ruszył w kierunku intruza.
Koledzy podążyli za nim. Orest naliczył ich w sumie pięciu.
- Coś ty za jeden? – zapytał najchudszy i zarazem najbrzydszy.
W gardle młodzieńca urosła ogromna gula, przez którą nie mógł wydukać ani słowa. Patrzył tylko na wyższych o dwie głowy mięśniaków i w duchu błagał Boga o ratunek.
- Te, głuchyś kurwa czy co? – Wytatuowany trącił Pachę w ramię.
Chłopak zebrał się w sobie. Wziął głęboki wdech, przełknął ślinę i z udawaną pewnością siebie charknął pod nogi.
- Jestem Superzajebisty – wypalił. – I zaraz spuszczę wam wpierdol! Skończy się napadanie bezbronnych ludzi, gwałcenie po pijaku żon, maltretowanie psychiczne dzieci! – Sam nie wierzył, że to powiedział.
Ale klamka zapadła. Sprężył ciało, gotowy do odparcia niespodziewanego uderzenia, które jednak nie nadeszło. Za to dresy ryknęły śmiechem.
- Ta, ta, ta. A my jesteśmy bandą złych przechujów. – rzekł rozbawiony brzydki, podnosząc do ust butelkę. - Zostawcie tego idiotę. Wczoraj była premiera Kick Assa i gówniarz pewnie się naoglądał, a teraz kozaczy. – dodał do towarzyszy.
W Oreście zawrzało. Te tępe pały, niereformowalne wyrzutki społeczeństwa śmiały go zignorować? Wyśmiać? Nie, nie mógł na to pozwolić. Zacisnął pięść i z rozmachu trzasnął w butelkę, z której szkaradny chłeptał właśnie cuchnący siarką napój. Odłamki szkła pocięły twarz osiłka, a krew trysnęła na ubrania kolegów.
- Ja pierdolę! – ryknął dres zakrywając gębę dłońmi i jęcząc padł na kolana.
Pozostali kompani natychmiast go zasłonili, wyciągając zza pasków noże sprężynowe i kastety, a z nogawek kije.
- Przegiąłeś gnoju! – Kryminalista zamierzył się bejsbolem i zaatakował.
Pacha błyskawicznie uchylił się i odskoczył, gdy trzymająca nóż ręka innego napastnika wystrzeliła niczym atakujący wąż. Dopiero teraz zrozumiał, na czym polegają niesamowite zdolności, którymi został obdarowany przez kulę. Spodziewał się, że jak w Spidermanie, zobaczy broń płynącą w zwolnionym tempie, on zaś z normalną szybkością będzie mógł atakować, będąc dla napastników niesłychanie szybkim. Sytuacja wyglądała jednak inaczej. Miał niesamowity refleks, to fakt, ale działający na zasadzie odruchu bezwarunkowego. Neurony przekazywały informacje z zawrotną prędkością, co skracało czas reakcji. Jednak Orest tego nie kontrolował. Uświadomiwszy sobie ten fakt, spanikował. Skoczył na napastników niczym dziki kot, młócąc zaciśniętymi w pięści rękoma jak cepami. Zupełnym przypadkiem trafił jednego, który cofając się, stracił równowagę i wychylił głowę do przodu. Siła ciosu roztrzaskała czaszkę nieszczęśnika jak młotek skorupkę jajka. Mózg rozbryznął się na wszystkie strony, a drgające konwulsyjnie ciało pofrunęło kilka metrów dalej. Trzech pozostałych łysych otoczyło zaślepionego furią młodzieńca. Widok ukatrupionego kolegi wzmógł ich desperację. Wytatuowany znienacka uderzył. Ręka Oresta w ułamku sekundy pofrunęła w górę, blokując cios. Kij pękł na pół, łamiąc jednak kość. Nieziemski ból przeszył ciało Pachy, a uszkodzona kończyna zawisła bezwładnie wzdłuż tułowia. Dresy tylko na to czekały. Po strzale kastetem w szczękę, Orest ujrzał wszystkie gwiazdy świecące na nieboskłonie. Zachwiał się i padł na kolana. Czego się spodziewał? Że będzie niezniszczalny? Nieczuły na ból? W sumie sam nie wiedział. Szedł na łysych z nadzieją, że jakoś będzie, że się uda. Widział swoje zdjęcie na okładkach gazet, w telewizji,

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Fasoletti
Użytkownik - Fasoletti

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2021-01-13 10:06:52