Agent Stephen Rozdział IX
Rozdział IX
Obudził mnie dźwięk telefonu, który stał przy moim łóżku. Podniosłem się z posłania i odebrałem.
- Słucham ? – Zaspany zapytałem.
- Karol przyjedź do mojego biura jak najszybciej musimy porozmawiać. – Powiedział Gotter, którego poznałem po charakterze mowy.
- Dobrze, będę za pół godziny.
Szybko zerwałem się z łóżka i poszedłem do łazienki, aby się umyć. Zimna woda lecąca z kranu nieco mnie ożywiła. Ubrałem się w cywilne ubranie i wyszedłem z mieszkania, dokładnie zamykając drzwi. Już nie mieszkałem u Wojtka. Spokojnie wszedłem do tramwaju i pojechałem na umówione spotkanie.
Przed budynkiem upewniłem się, że nikt mnie nie śledzi i wszedłem do środka. Pobiegłem po schodach na piętro i odnalazłem właściwe drzwi. Zapukałem.
- Proszę. – Odpowiedział głos z pomieszczenia.
Otworzyłem drzwi i zameldowałem się.
- Karolu słuchaj, musisz pojechać do hotelu Poloneise, który mieści się w Austriackich Alpach. Masz tutaj dokumenty, które przekażesz naszemu łącznikowi z Londynu. Będzie on ubrany w granatowy płaszcz, a w lewej ręce będzie trzymał gazetę. Po tym go rozpoznasz. Ma na imię Janek.
- Dobrze. Co to za dokumenty ?
- Są to papiery dotyczące utworzonej niedawno siatki radiowej. Mówiłem Ci już o tym.
- A tak. Już sobie przypominam.
- Tutaj masz wszystkie dokumenty, potrzebne do przekroczenia granicy. Zamelduj się w hotelu na swoje fałszywe nazwisko. Mamy tam swoich ludzi, więc nic Ci nie grozi. To wszystko, możesz odejść.
- Tak jest, panie pułkowniku !
Zabrałem teczkę z dokumentami i odszedłem. Wychodząc z budynku, raz jeszcze sprawdziłem, czy aby nikt mnie nie śledzi. Kiedy upewniłem się, że tak nie jest, spokojnie udałem się do swojego mieszkania, aby się spakować.
* * *
Na dworcu panował ruch i gwar. Do odjazdu pociągu pozostało mi tylko dziesięć minut, dlatego się spieszyłem. Ubrałem się w Niemiecki mundur, który wczoraj odebrałem z pralni.
Nie musiałem martwić się o bilet, ponieważ otrzymałem go od Gottera. Zająłem miejsce w pociągu i ruszyłem.
Jazda trwała długo, ale kiedy wysiadłem na dworcu, od razu czułem się bezpieczny. Na peronach rozpoznałem kilku agentów, którzy mieli mnie pilnować. Przed budynkiem czekał już na mnie czarny samochód, zaparkowany przy samym krawężniku. Wsiadłem do niego i pojechałem do hotelu. Budowla na tle szczytów Austriackich Alp prezentowała się cudownie. Podjechałem przed wejście i wysiadłem z samochodu. W pobliżu hotelu był las, a tuż obok niego jezioro z kilkoma wędkarzami. Teczkę, którą otrzymałem od Gottera miałem cały czas przy sobie. Wewnątrz holu było pięknie, marmurowa posadzka, dębowe meble i zielona tapeta na ścianach dodawały temu miejscu uroku. Podszedłem do recepcji i zakwaterowałem się. Otrzymałem piękny duży pokój z widokiem na Alpy. Byłem bardzo zmęczony podróżą, dlatego położyłem się spać.