Strach - retro kryminał

Autor: Almi
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

* * *

- Cieszę się, że Anna ma mnóstwo pracy – powiedział lekarz. – Nie ma nic gorszego w takiej sytuacji niż bezczynność.

- Widzę, że  o Wiktora mniej się pan martwi – zauważył Adam.

- Ależ martwię się, bardziej, niż o Annę. Wiktor jest właściwie głową rodziny a ma dopiero dwadzieścia lat. Nie chce okazywać słabości i dusi wszystko w sobie.

Dochodzili do domu Zosi. Jej matka karmiła na podwórzu kury. Była wdową, jedną z  najuboższych gospodyń w Staszewie.

- Proszę tutaj poczekać – powiedział lekarz półgłosem do Tarneckiego. - Dzień dobry, pani Leciejowa – rzekł głośno, wchodząc na nieogrodzone podwórko. – Przyszedłem do Zosi. Panienka Anna martwi się o nią.

Kobieta rozsypała resztę ziarna na ziemię i szybko wytarła ręce w fartuch, rzucając Adamowi nieufne spojrzenie.

- Niech panience Pan Bóg pobłogosławi! I panu doktorowi.

Otworzyła drzwi do chałupy. Wchodząc za nią, Bielecki musiał schylić głowę.

Po dłuższej chwili ukazał się na progu a za nim Leciejowa.

- Panienka da wam co trzeba – podał jej kartkę. Chwyciła ją pospiesznie. Doktor wrócił do środka.

Gdy zdyszana kobieta pojawiła się z powrotem, wychodził właśnie na zewnątrz.

- Zosi nic nie będzie. Niech poleży do jutra. Dawajcie jej samą kaszę i ugotowaną wodę, aż ból minie.

- A co z maścią od panienki? – spytała, wysłuchawszy pilnie poleceń.

- Smarujcie jej plecy rano i wieczorem.

- Bóg zapłać panu doktorowi – rzekła z pokorą.

- Lekarstwo od Agaty wam pomaga? – spytał, przypatrując się jej z uwagą.

Zawahała się chwilę i wolno pokiwała głową.

- Idźcie do Zosi – Bielecki w geście współczucia dotknął jej ręki. - Przyjdę jeszcze w tym tygodniu.

Dopiero, gdy oddalili się od chałupy, powiedział:

- Dziewczyna chyba rzeczywiście przejadła się czymś. Ale zauważyłem, że Leciejowa łatwo dostaje zadyszki i ma obrzęki. To zwiastuje kłopoty z sercem. Pomyślałem, że być może bierze naparstnicę. Uciekłem się do wybiegu i wysłałem ją do Anny po kamforę. Nie jest potrzebna, ale na pewno nie zaszkodzi.

- Znalazł pan coś?

- W kredensie były suszone zioła. Zawinąłem trochę w chusteczkę. Sądzę, że to naparstnica, ale chcę mieć pewność.

- I zablefował pan…

- Tak. Dzięki temu wiemy na pewno, że dostała je od Agaty. Gdyby tak nie było, od razu by zaprzeczyła. Jeżeli to naparstnica, to musimy sprawdzić, czy pozostali domownicy mogli mieć do niej dostęp.

Te słowa zmroziły Adama. Jak będzie wyglądało jego wspólne życie z Anną, jeżeli nie zdołają odkryć prawdy?

* * *

Wieczorem, dwa dni później Tarnecki odwiedził doktora w jego domu. Greta przyniosła do salonu dzbanek kawy i wychodząc, dyskretnie zamknęła drzwi.

Poprzedniego dnia rano, gdy Anna poszła z Agatą do krów, Tarnecki wykorzystał okazję i przeszukał kuchnię. Nie znalazł jednak żadnych ziół podobnych do tych, które Bielecki zabrał z domu Leciejowej.

- Spodziewałem się, że w kuchni nic pan nie znajdzie – powiedział lekarz. Napełnił filiżanki i podsunął gościowi pudełko z cygarami. -  Jeżeli moje podejrzenia co do Agaty są słuszne, to naparstnica prędzej znajdzie się w jej pokoju albo w domu córki.

- Czyli Anna i Wiktor nie mieli do niej dostępu? – spytał ostrożnie Adam.

- Truciciel mógł się jej po prostu pozbyć. – Bielecki starannie obciął cygaro. Zapalił i zaciągnąwszy się, kontynuował. - Nawet, gdy ją znajdziemy, to niczego nie przesądza. Przemyślałem sprawę naparstnicy i doszedłem do wniosku, że nie tędy droga. Nie zapominajmy, że łatwo ją zdobyć. Musi pan przyjrzeć się dokładnie wszelkim konfliktom. Tylko znalezienie motywu daje szansę na odkrycie prawdy.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Almi
Użytkownik - Almi

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2022-06-28 14:34:44