Srrach
- Zaraz powinna być z powrotem, żona wysłała ją w jakiejś sprawie. Jakiej, nie wiem. Nie pytaj – odpowiedział i zaraz wycofał się na zaplecze.
- Czemu się go zawsze czepiasz, Protazy. Przecież wiesz, że Marta jest dla mnie jak córka.
- Dobrze, już dobrze… - zabełkotał tamten i nagle zaintonował pijacką pieśń:
Hej, wytoczmy razem beczkę piwa!…
- No i takiego cię lubię, mój Protku – rzekł Kazimierz i wychylił jednym haustem szklankę wódki. Obtarł rękawem usta i odetchnął z ulgą.
- A ja ciebie takiego, Kaziu! – odparł tamten i zaśpiewał dalej:
Czy to w dzbankach, czy w kufelkach,
Wyżłopiemy z niej ten trunek.
Hej, wynieśmy drugą beczkę piwa!
Pragnienie nam dokucza.
- Za wasze zdrowie, pijackie mordy. Wzniósł ni z tego, ni owego toast Mietek.
- I za twoje – krzyknęli zgodnym chórem pozostali biesiadnicy.
Towarzystwo rozochocone alkoholem, zachowywało się coraz głośniej. Gospodarz „Pod Czerwonym Bykiem” co chwila zerkał zaniepokojony. Znowu będzie awantura – pomyślał. - Żeby tylko Marta wróciła na czas. Pozostali goście byli chyba podobnego zdania, bo co jakiś czas jeden po drugim wymykali się chyłkiem. Może by i poszli do innej gospody, gdyby takowa istniała w Kruszwicy.