Social media
Kryzys twórczy wracał zawsze, kiedy Sebastian zapominał o ostatniej zdobyczy. Bez muzy, chociażby pamięci o niej, nie mógł tworzyć. Dostawał szału, który mógł popchnąć do zrobienia czegoś głupiego, czego potem by żałował. Na szczęście pojawiła się szansa, że tego uniknie.
Wypalając jednego papierosa za drugim przeglądał na Facebooku profile proponowanych znajomych. Bał się, że nie znajdzie odpowiedniej kobiety i posunie się do czegoś nierozważnego. Ale udało się. Justyna była ładna, młodziutka, z niesamowitą figurą. Choć nie zależało mu specjalnie na wyglądzie zewnętrznym. Najbardziej liczyło się wnętrze.
Na poprzednią dziewczynę jego wspólnicy nie dali zielonego światła. Zdenerwował się i chciał ich zignorować, ale ostatecznie posłuchał i dobrze wyszło. Justyna była o wiele lepsza. Niestety dostał na nią niewiele czasu. Musiał się śpieszyć. Prawie nie spał. Kończył właśnie jej drugi olej.
Każda zdobycz to seria obrazów. Pierwszy to twór zawsze bardzo nieokreślony, zbudowany z wyobrażeń i nadziei, początek. Wymaga najwięcej przygotowań, szkiców i prób. Każdy kolejny już mniej. Drugi ma konkretniejszą formę, bo artysta wiedział o muzie więcej, jaka była w środku, jak myślała. Zniekształcał wyobraźnią to, czego się dowiadywał i widział na zdjęciach. Drugi obraz zaczynał malować zazwyczaj, kiedy przechodził z kobietą na ‘ty’. Tym razem też tak było i był zadowolony z efektu.
Myślał już o trzecim dziele. Ale to jakie będzie, zależy od tego, jak potoczą się sprawy, jak rozwinie się znajomość.
Tylko ten czas! Nienawidził się śpieszyć, sztuka na tym traciła.
– Czas to suka! – zawołał i zrobił przerwę na fajkę.
Wciąż myślał o Justynie, była teraz centrum wszystkiego. Wyobrażał sobie jak pachnie, jak smakuje. Wyglądała na niewiele ponad dwadzieścia lat. Na zdjęciach wydawała się wysoka, nawet bardzo. Miała ładne krągłe biodra i idealnej objętości uda. Piersi średnie, ale kształtu musiał się domyślać, niestety fotki ze spotkań ze znajomymi i rodziną nie zdradzały wiele. Na żadnym nie prezentowała całej postaci, a ubiór też nie ułatwiał oceny. Musiał się posiłkować wyobraźnią, póki co. Nie wiedział, ile ma czasu, ale jeśli wystarczająco, to w końcu dojdzie między nimi do wymiany ciekawszych selfie.
Jak zawsze – pomyślał.
Miał już w głowie zarys całej serii. Ostatnie obrazy będą zwieńczeniem, dopełnieniem, niczym przeżyte życie. Ekstazą, która wybuchnie w chwili kulminacji, by potem utrzymać się jakiś czas i powoli opadać.
***
Przybiegł z łazienki, kiedy usłyszał dźwięk powiadomienia.
– Halo, jest pan tam, Panie tajemniczy? :)
Był. Patrzył w okno konwersacji.
Czekasz na mnie? Szybciej bije ci serce? Co sobie wyobrażasz pełna życia ślicznotko?
Musiał być ostrożny. Tworzyć w jej głowie pożądany obraz. Na razie nakreślił zarys przystojnego, intrygującego malarza z poczuciem humoru. Malarstwo było idealne do uwodzenia, w ogóle sztuka. Przyciągała kobiety jak magnes. A w jego przypadku szczególnie, bo nigdzie nie można było znaleźć zdjęć jego obrazów, nawet w relacjach z wystaw. Bardzo o to dbał, miał swoje powody, których nie mógł zdradzić, za to potrafił zręcznie uzasadnić. Komentarze, pochwały na fanpage’u były jedynymi dowodami na to, że istnieją.
Ta tajemnica sprawiała, że był bardziej pociągający. Justyna wiedziała, że ktoś, kto tworzył sztukę wizualną, musiał być niesamowicie wrażliwy. Co z tego, że czasami było to niezrozumiałe i dziwne, jak o jego obrazach pisali niektórzy. Przecież nie wszyscy rozumieją sztukę jednakowo.
Odczekał dłuższą chwilę i napisał.
– Jestem, proszę Pani ;)
Czasami trzymali pozorny dystans. To było takie sympatyczne.
– Milczy Pan tak jakoś…