Snow White 13, 14, 15
al w głosie dziewczyny.
- Nie czułam się najlepiej…
-Rozumiem- zapewniła Nena- Choć może to pomogłyby ci się rozerwać.
-Yhm- mruknęła Monika. Stłumiła niechęć, jaka się w niej pojawiła na wspomnienie
przyczyny swojego wczorajszego złego samopoczucia.
-Może dzisiaj byś się z nami wybrała na spacer po okolicy?- zaproponowała Hinduska.
-Pomyślę nad tym- obiecała Monika. Nie miała kompletnie ochoty, jednak już w głowie zaczął
jej układać się plan. Mogłaby wyciągnąć Nenę gdzieś i zostawić Rochita z Ashley. Mogliby się
wtedy bliżej poznać, a ona miałaby go z głowy.
Poszukała wzrokiem Ashley. Była ładną blondynką, co było nietypowe dla urody Hindusów.
Jej mama jednak nie wyglądała na Hinduskę. Wyglądała bardziej na Europejkę czy
Amerykankę.
„Kto by pomyślał, że światowa kobieta zgodzi się na swatane małżeństwo swojej córki i to
przed poznaniem przyszłego zięcia”
Ashley wyglądała na zwyczajną ładną dziewczynę, której nie było potrzebne do szczęścia nie
wiadomo co.
„A dziwne, bo przecież też muszą być bogaci, skoro Jaris zgodziła się oddać im Rochita”.
Monika myślała do tej pory, że ludzie pochodzący z bogatych rodzin muszą być rozpuszczeni.
„Nena jednak taka nie jest” doszła do wniosku. „Widać wszystko jest kwestią odpowiedniego
wychowania” stwierdziła z kwaśną miną, przypominając sobie Rochita, który był całkowitym
przeciwieństwem Neny.
Zamyślona dokończyła śniadanie. Zastanowiła się, czy ma jeszcze zostać i posłuchać
rozmowy, ale doszła do wniosku, że to bez sensu. Wszyscy i tak rozmawiali w obcym jej
języku. Powiedziała tylko do Neny, żeby przyszła do niej, gdy będą szli na spacer, może
akurat wybierze się z nimi. Podziękowała za posiłek i wyszła z jadalni. Tym razem jednak nie
trzasnęła drzwiami, bo otworzyła je i zamknęła za nią służba.
*
Zabrała ze sobą aparat fotograficzny. Rochit zadbał, by wśród jej nowych rzeczy znalazł się i
ten sprzęt. Akurat szedł z nimi Arin, więc pomyślała, że się go uczepi i będzie z nim gadać
najczęściej, jak tylko się będzie dało. W końcu ma z nim więcej wspólnego niż z Rochitem. A
Rochit niech się zajmie Ashley.
W praniu jednak wyszło, że Nena bardzo chciała mieć swoje zdjęcia i co chwilę prosiła
Monikę, by ta kierowała na nią obiektyw. Monika wpadła na pomysł, żeby spróbować
wykorzystać też Rochita i Ashley jako swoich modeli. Gdy zauważyła pierwsze lepsze drzewo,
nakazała im przy nim stanąć i zapozować wedle jej uznania. Miała kilka dobrych pomysłów i
chciała je zrealizować.
Rochit, widząc, jaka jest ożywiona, nie protestował, mimo że wolałby mieć zdjęcia właśnie z
nią. W końcu poprosił jednak brata, by ten zrobił im chociaż jedno. Ale kiedy napotkał wzrok
Moniki, speszył się. Dziewczyna znów spoglądała na niego złowrogo.
Monika biła się z myślami. Nie chciała tego zdjęcia. Jednak ono właśnie mogłoby się okazać
furtką do wolności. Westchnęła ciężko i burknęła pod nosem „Niech będzie”. Nie miała
jednak zamiaru się specjalnie ustawiać. Po prostu stanęła, zrobiła grymas na twarzy i jak
tylko migawka strzeliła, oddaliła się od Rochita.
Jej ożywienie momentalnie też zniknęło. Miała ochotę się gdzieś schować, zostać w tyle,
zgubić się w tłumie ludzi na ulicy… Do tego niestety dojść nie mogło, bo Rochit ją ciągle
pilnował.
Szła więc z wszystkimi w milczeniu i robiła już tylko zdjęcia pozostałym przechodniom, żeby
tylko się czymś zająć. Nena zauważywszy jej nastrój, już nie nagabywała o zdjęcia. Szła obok
niej w milczeniu, by nie musiała iść obok Rochita. Ahley się do nich przyłączyła.
-Mogę zobaczyć zdjęcia?- zapytała.
Monika nie odzywając się, podała jej aparat.
Ashley chwilę oglądała w ciszy, poczym stwierdził