Rozdział 10
- Może mam przyjechać? Przydam się na coś? Może to ja, porozmawiam z teściem?
- Pani Bereniko z całym szacunkiem. Proszę pozwolić mi pracować. Proszę spokojnie zostać z córką w domu. Wiem, że to niełatwe, ale tylko tak mi pani pomoże. Proszę jeszcze ucałować Oliwkę od teściowej. A teraz proszę się położyć. Odezwę się jutro.
- Dziękuję panie Krzyśku - to mówiąc rozłączyła się. Mężczyzna natomiast jeszcze długo nie mógł zasnąć. Lubił słyszeć ten jej aksamitny, pełen ciepła głos. W głowie zabłysła mu myśl, by przeciągnąć tą sprawę możliwie, jak najdłużej, by umożliwić sobie dłuższą znajomość z nią. Niestety wiedział, że to byłoby nie uczciwe wobec tej kobiety i jego samego.
Rano obudził go nieznośnie dzwoniący dźwięk budzika, który sam wieczorem ustawił na szóstą rano. Musiał znaleźć się wcześnie w szpitalu. Tak się składało, że pracowała w nim dobra znajoma dżentelmena. Może ona umożliwi mu przejrzenie kilku papierów. Pospiesznie ubrał się i wręcz popędził do owego budynku.
Wchodząc do środka zauważył, że dziewczyna jest już obecna w recepcji.
- A co ciebie tu przywiało? - spytała uśmiechając się figlarnie. Wiktoria zawsze chciała się z nim umówić. On jednak nie chciał. Nie mógł zaoferować jej tego, o czym ona skrycie marzyła.
- Wiki, musisz mi pomóc.
- Oho, widzę, że już w pracy jesteś. A gdzie miejsce na grzeczności i choćby szorstkie dzień dobry?
- Przepraszam. Mam mało czasu. Pomożesz staremu znajomemu?
- Jak zwykle gbur. A o co chodzi?
- Potrzebuję pewnych informacji. A dokładniej, muszę wiedzieć, czy nic się nie wydarzyło podczas narodzin pewnego człowieka.
- No proszę, czyli szykuje się jakaś afera?
- Wiki, nie żartuj proszę. Pomożesz mi?
- O kogo chodzi?
- Kochana jesteś. Chodzi mi o rodzinę Paśnickich. Muszę wiedzieć, czy coś się nie wydarzyło, kiedy Helena Paśnicka rodziła swojego syna.
- Ale którego? - poczuł się, jakby dostał czymś ciężkim w głowę.
- Jak to którego? Tak to dobrze pamiętasz?
- Moja mama ją prowadziła. Nigdy nie zwierzała się z historii swoich pacjentów. Obowiązuje ją przecież tajemnica. Wówczas musiała się komuś zwierzyć. Była wstrząśnięta.