Rojenie
- Już myślałem, że nigdy nie skończy.
- Postaraj się być milszy dla tych, od których teraz zależy twoje wyjście do łazienki.
- Tobie oczywiście bardzo podoba się, że babsko klepie ile wlezie?
- Jest sympatyczna.
- Tak! Jest upierdliwie sympatyczna. Przez jej trajlowanie nie wiem, co powiedział ci lekarz.
- Ordynator chyba wypisze cię do domu w przyszłym tygodniu.
- Nareszcie coś sensownego.
- Jeśli wyniki będą dobre.
- Będą dobre.
- Nie wiadomo. Chcą wykonać dodatkowy rezonans.
- Tylko z tego powodu jeszcze tu tkwię? Rano rozmawiałem z lekarzem, nic nie wspominał o rezonansie. Wypytał o chodzenie, o zawroty głowy i spanie. Same bzdety. A potem ruszył z kopyta, bo ta twoja sympatyczna po niego przyleciała. I tyle go było...
- Chcą ci wykonać wszystkie, niezbędne badania. Czy to źle?
- Na badania mogę przyjechać z domu. Chcę już stąd wyjść, mam dość. Za dnia kupa ludzi, szum jak na dworcu, a po nocach jęki. Marzę o spaniu na własnym tapczanie. Szpital, klinika, znowu szpital, wszystko z marszu, karetką tam, karetką tu... Lata wcale nie pamiętam, a już jest koniec jesieni.
- Mama miała ci wczoraj wszystko wyjaśnić.
- Co tu jest do wyjaśniania? Czuję się dobrze. Zaraz pogadam z ordynatorem. Nie muszę czekać na rezonans w tym ich cyrku z kaczkami i basenami.
- Więc czujesz się dobrze?
- Tak, jeśli nie liczyć chomąta i dwóch laseczek po bokach.
- Muszę być pewna, że mama sobie poradzi.
- Kotku, jaka mama?
- Twoja mama.
- No nie, bez przesady. To fajne, że obie tak się troszczycie, ale mama nie będzie nam do niczego potrzebna.
- Nam nie, tobie tak.
- O czym ty pieprzysz, kotku?
- Kacper, twoja matka mieszka w małym pokoju. Tu masz moje klucze od twojego mieszkania, tu kluczyki od samochodu, twoje karty, a to reszta od dzisiejszych zakupów. Na mnie już czas, trzymaj się.
- Zaraz, zaraz! Hola! Stop! Co to za szopka?! Co ty mi tutaj odstawiasz?!
- Puść moją rękę!
- Siadaj!
- Zawołam personel!
- A wołaj sobie!
- Puszczaj!
- Renata! Co jest grane?!
- Nic.
- Jak to nic?! Tu mam klucze, tu kluczyki, karty, reszta... O co ci chodzi, bo nie jarzę?
- Ślubu nie braliśmy, na sprawy rozwodowe nie licz.