Restaurator 7
Mężczyzna nachylił się nad talerzem i wciągnął zapach ściętego białka i stopionego tłuszczu. Wyczuł odrobinę mieszanki ziołowej użytej do marynaty i masła dodanego na koniec. Wyprostował się, wziął sztućce do rąk i odkroił kawałek soczystej polędwicy. Soki z środka mięsa wypłynęły na talerz. Na białej powierzchni rozlała się plama wody i tłuszczu wymieszana z odrobiną zwierzęcej krwi. Bez pośpiechu żuł kęs mięsa, kiedy inni spoglądali na niego z niecierpliwością, złością, strachem, ciekawością i podnieceniem. Każda z osób odczuwała, co innego.
Przełknął przeżutą wołowinę i sięgnął po kieliszek. Przyjrzał się wilgoci osiadłej na szkle. Alkohol był dobrze schłodzony. Zadowolony zbliżył kieliszek do ust.
-Wasze zdrowie – rozejrzał się po sąsiadach
- Nie piję wódki. Nigdy nie piłam – powtórzyła się partnerka milczącego faceta
- Złotko… zawsze musi być ten pierwszy raz. Czasami nawet wtedy, kiedy nie chcemy. Wypij, bo poczuje się obrażony.
Nie zabrzmiało to jak groźba, ale podziałało. Kobieta wychyliła kieliszek i natychmiast podniosła serwetkę do ust. Filip machnął ręką i wykrzywił się jak dzieciak pijący znienawidzony syrop na kaszel. Jego przyjaciel wychylił nieśmiało kieliszek i popił go natychmiast szklanką wody. Ledwie, co powstrzymał udławienie się płynem.
Tylko krótko ścięta brunetka, partnerka Filipa. Wypiła alkohol, wytarła usta wierzchem dłoni i odstawiła kieliszek bez jakichkolwiek rewelacji. Zachowała się jak prawdziwy mężczyzna po ciężkim dniu w pracy, kiedy wypija pierwszego kieliszka wieszczącego bardzo długą noc w barze. Spojrzała tylko z niesmakiem na swojego chłopaka i wypowiedziała twardo i z pogardą
- Tchórz!
- Widzę, że twoja towarzyszka jednak ma dobry gust. – nie wiadomo czy mówił o wódce czy o doborze partnerów. Następnymi słowami zwrócił się do kelnerki – Proszę pogratulować kucharzowi. Naprawdę, miło mnie zaskoczył. Może pani odejść.
Kelnerka cały ten czas stała przerażona i udawała, że nie słucha rozmowy. Zachowywała się jak czarna niewolnica na balu plantatorów. Udawała urządzenie a nie człowieka. Z ulgą oddaliła się od stolika. Mężczyzna śledził ją wzrokiem aż zniknęła za drzwiami prowadzącymi do kuchni.
- Bardzo miła obsługa w tym lokalu. Ładna kelnerka. Chociaż dla mnie jest za wąska w biodrach. Kobiety o tej figurze nie wzbudzają u mnie pożądania. Mam niemiłe wrażenie, że mógłbym zrobić im krzywdę … rżnąc je od tyłu.
- Świnia! – fuknęła kobieta niepijąca wódki. Niepotrzebnie się odezwała. Zaczerpnęła powietrza i soki żołądkowe podeszły jej do gardła. Z serwetką przyłożoną do ust zerwała się z krzesła i pobiegła do damskiej toalety trącając po drodze innych klientów.
- Tak pierwszy raz nie zawsze bywa przyjemny… - wszyscy obserwowali jak kobieta znika na drugim końcu restauracji – Przypomina mi się mój pierwszy pobyt w więzieniu.
Mężczyzna odleciał gdzieś na chwilę myślami. Trwało to dosłownie kilka sekund, podczas których obecni dopowiedzieli sobie resztę historii życia bezimiennego mężczyzny. Czoło Filipa pokryło się grubymi kroplami potu. Dwie z nich, złączyły się w jedną i spłynęły po skroni w dół. Poluźnił krawat i rozpiął koszulę. Mimo chłodu w klimatyzowanym pomieszczeniu plecy kleiły mu się do koszuli i marynarki. Obcy ocknął się z zadumy.
- Cóż, Filipie wracając do tematu i twojego zdania na mój temat, które chcąc nie chcąc jednak usłyszałem. Nie jestem gejem! Chociaż może właśnie tego byś chciał. Hmm? Chciałbyś być na moim miejscu kilkanaście lat wstecz. W ciupie byłem osaczony przez pięciu wrednych typów, którzy kierowali się tylko prymitywnymi potrzebami. Ja, jakoś niechętnie to wspominam. Ale tobie pewnie by lepiej poszło niż mnie. Założę się, że obsłużyłbyś ich tak, że wszyscy byliby zadowoleni. Ja, dwóch z nich nie zadowoliłem, bo pierwszemu przestawiłem szczękę a drugiemu złamałem rękę i zerwałem worek mosznowy. Niestety pozostali nie byli chętni do współpracy, byli dość… brutalni nawet jak na więźniów. Ale… to było bardzo dawno temu. Nikogo nie interesują takie historie.