Restaurator 7
Podszedł do ciała i bez cienia zażenowania, ściągnął spodnie i bieliznę trupa. Chwycił go za ramienia od tyłu i zaciągnął do czystej kabiny. Posadził Filipa na sedesie. Z trudem zgiął jego nogi w kolanach i oparł głowę o boczną ściankę, aby ciało się nie osunęło na podłogę. Wyciągnął grzebień i z matczyną czułością poprawił fryzurę siedzącego trupa na muszli klozetowej. Cofnął się kilka kroków i spojrzał z szerszej perspektywy na swoje dzieło. Wyglądało dobrze.
Pewnie ofiara nie wiedziała przed śmiercią, ile osób umiera na zawał serca w toalecie, podczas wypróżniania się. Zresztą sama ofiara nie pasowała do schematu. Nie była otyła i prowadziła względnie zdrowy tryb życia. Ale czy to jest gwarancja zdrowego serca? Być może proktolog badający zwłoki machnie ręką na ciało osoby, którą nikt się nie interesuje oprócz komornika. W karcie zgonu wpisze drukowanymi literami „zawał serca” i wróci wcześniej do domu na kolację z rodziną. Rodzina ofiary zapomniała o kimś, kto zjawiał się tylko po pożyczenie pieniędzy. Żegnaj Filipie.
Mężczyzna przymknął kabinę pozostawiając Filipa sam na sam w „czyśćcu” i podszedł do wyjściowych drzwi. Uchylił je zerkając przez wąską szparę na zewnątrz. Pusto. Otworzył drzwi na tyle by przecisnąć się na zewnątrz i cicho zamknąć za sobą trzymając klamkę obiema rękami. Przemknął przez korytarz i szatnię jak cień. Nie zwrócił niczyjej uwagi, bo był cichy i powolny. Po prostu zjadł kolację i wracał do siebie. Dlaczego miałby kogoś interesować? Kelnerkę? Która cieszyła się, że już go nie ma? Przyjaciół filipa, którzy nigdy nie byli przyjaciółmi? Po prostu znikł.
Wychodząc na zewnątrz nie zdziwił się, że ją tam zastał. Stała na krawężniku bezskutecznie próbując zatrzymać taksówkę. Wyglądała na zmarzniętą, chociaż wiedział, że bardziej dokuczał jej gniew. Nie mogła złapać taksówki? Czy może czekała na kogoś?
Spojrzał w ciąg samochodów i dojrzał taksówkę. Kierowca był sam, więc była wolna. Wyszedł na ulicę cisnąc się przed maskę samochodu. Pisk opon zgrał się w czasie z przekleństwem taksówkarza. Wkurzony kierowca otworzył okno od strony pasażera, aby poinformować samobójcę, że zjeżdża do zajezdni, bo właśnie skończył ostatni kurs. Właściwie to chciał pieszego opierdolić i wyzwać od idiotów, ale widok przyłożonej stówy do przedniej szyby zamienił go w kulturalnego człowieka. Jeszcze jeden kurs nie zaszkodzi.
Dżentelmen otworzył drzwi i głośno powiedział „zapraszam” do kobiety stojącej kilka metrów dalej. Wiedziała, że stoi sama na chodniku a jednak rozejrzała się na boki. Niedowierzała, jakoby ten sam facet, który przed kilkunastoma minutami zamieszał w jej życiu osobistym, miał czelność być tak… uprzejmy. Wahała się przez chwilę, kiedy on czekał cierpliwie z otwartymi szeroko drzwiami. Wreszcie ruszyła pewnym krokiem i wskoczyła szybko do wnętrza taksówki. Drzwi zostały za nią zatrzaśnięte. Odwróciła i w stronę nieznajomego i spojrzała na niego wnikliwie przez brudną szybę. Nie zwracał na nią uwagi, spoglądał na ulicę szukając kolejnej taksówki. Kierowca ruszył z miejsca, ale kobieta powstrzymała go, otworzyła szybę i wystawiła na zewnątrz głowę. Krótkie włosy odsłaniały szczupły kark, na którym pojawiła się gęsia skórka. Poświęciła się tym gestem dla obcego. Zmarzła wcześniej, a teraz ponownie chłodne powietrze wpadło przez otwarte okno do środka pojazdu