Ratchet & Clank: misja I: Veldin, cz III

Autor: Rinoa017
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Nie no! Mogła by ta głowa przestać tak boleć! Nawet nie wiem kiedy, ale zasnąłem. Obudził mnie krzyk... Krzyk? Na Statku "Phoenix" zazwyczaj nikt nie krzyczał. Nie lubiliśmy przemocy, choć czasem była niezbędna. Na przykład w walkach. No, ale cóż ja poradzę? Chcą walki, to będą ją mieli. Ktoś przeraźliwie krzyczał. Kto, pojęcia nie miałem. A głowa tak mnie bolała, że nawet siły się podnieść nie miałem. Ale... Może zadzwonię do Sashy? Tak, spytam się, co się dzieje. Chwilkę później wyciągnąłem z plecaka komunikator. Całe szczęście, że w ogóle go wziąłem. Uff... Niech ta głowa przestanie boleć! Ledwo, ledwo... Ledwo się wychyliłem... Dobrze, że jakoś mi się udało. Uff... Od razu padłem na twardej poduszce. Przykryłem się z powrotem, tu jest potwornie zimno! Uff... Ledwo wykręciłem numer do pani komandor, a... W ekraniku pojawił się Al... Nasz profesorek. Wyglądał dosyć śmiesznie, według mnie. Pulchny, rudy, "obleczony" w sierść stworek... No dobra, istota, dosyć niski... Do tego okularki, biały fartuch i nigdy nie opuszczająca go tablica... Ehh... - Gdzie komandor Sasha? - Zapytałem. Teraz to już przesada... Głowa tak mnie boli, jakbym miał w głowie granat, który właśnie wybuchł! - Już idzie. - Usłyszałem wesoły, przyjemny głos. Z bólu już byłem niemal nieprzytomny. Znowu! - Szybko... - Wyszeptałem jeszcze. Usłyszałem krzyki w komunikatorze, jakieś pretensje Sashy do Ala, że on odebrał jej komunikator... Zawsze była wkurzona, jak ktoś zrobił jej coś podobnego... Nienawidziła, jak ktoś odbierał za nią wiadomości. - Ratchet, gdzie jesteś? - Zapytała. Wyglądała na naprawdę wystarszoną. Niemalże przerażoną. Nieuczesane, fioletowe włosy domagały się pogłaskania ich szczotką. Ktoś za nią był. Ktoś biały... Clank? Przecież jest ponoć u mnie w pokoju... A może nie? - Ja? Przecież jestem na statku, w szpitalu. - Odparłem dosyć zdziwiony, czego nie było słychać w moim głosie. Przemawiało przeze mnie skrajne wyczerpanie, założę się, że jest to widoczne. - Ale co się pani stało? - Zapytałem. Zaraz potem ziewnąłem przeciągle. - Ja? Co mi jest? Denerwuję się. Nie ma ciebie przez parę dobrych dni, a Clanka odnaleźliśmy na Veldin. Bez ciebie. - Odparła, naciskając na ostatnie słowa. Krzyk powtórzył się, po czym głowa trochę przestała mnie boleć... Na szczęście. - Jak to? Przecież jestem na "Phoenixie"! - Krzyknąłem, zdenerwowany, podnosząc się gwałtownie. Zapomniałem o bólu głowy. - Nie, Ratchet. - Odparła pani komandor, po czym coś nas rozdzieliło. Straciłem sygnał. Słyszałem jeszcze krzyk Sashy, nic więcej. Zlazłem z łóżka, założyłem plecak... To już było coś. Przynajmniej się nie wywróciłem. Postąpiłem parę kroków na przód... Na razie głowa pozwalała na swobodny ruch. Na razie... Co będzie potem, to zobaczymy... Ponownie usłyszałem krzyk. Teraz wiedziałem już, że krzyk należy do dziewczyny. Albo kobiety. Veldianinka? Może... Nie, Ratchet, głupolu, nie rób sobie nadziei! W każdym bądź razie, poszedłem za krzykiem. Ucichł... Nie wiem, skąd pochodził, więc wszedłem do swojego pokoju i rozejrzałem się. Ale co to... Bronie leżą na miejscu? Dziwne, przecież mam je w plecaku... Podszedłem do półki z grami, będąca pod ogromnym telewizorem ściennym. ale... Gdzie gry? I gdzie konsola? Coś mi tu nie gra... Znowu usłyszałem krzyk, był gdzieś blisko. Przebiegłem do sąsiedniego pokoju i... Oczom nie mogłem uwierzyć. W pokoju stała związana Veldianinka. Była prześliczna! Czarne futerko w jasnobrązowe prązki. Duże, niebieskie oczy patrzyły na mnie z nadzieją. Jasne, złote, podchodzące pod biel włosy opadały na podłogę i rozsypywały się w okół niej. Była ubrana w jasny skafander, zapewne dla zabezpieczenia jej życia. Była potrzebna, ale komu? Kto jest przeciwnikiem, z kim ja walczę?! Nie mogłem tak stać, ale... Nagle atak bólu uniemożliwił mi niemalże wszystko. Znowu runąłem jak długi na podłogę, widziałem strach w jej oczach... Na szczęście mogłem się do niej podczołgać, niemal nieprzytomny. Ale ile to razy trzeba było się tak wydostawać z ta

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Rinoa017
Użytkownik - Rinoa017

O sobie samym: Nie ma dobrej i złej strony. Są tylko dwa punkty widzenia...
Ostatnio widziany: 2024-10-27 10:01:18