Que debemos pasar tiempo juntos. Tom II. Rozdział 29
- Mała zostaje na oddziale? – spytała, podchodząc bliżej.
- Tak. Musi zostać na obserwacji. Noce teraz są zimne. Nie mam pewności, czy nie wyjdzie z tego jakieś choróbsko.
- Maks? Co teraz będzie? – rzekła, patrząc mu prosto w oczy.
- Nie wiem. Inko, ja bym na twoim, waszym miejscu… Nie można mu tego darować, bo będzie gorzej.
- Co masz na myśli?
- Umówiłem się z komendantem, że zostanie w izbie wytrzeźwień. Nic nie zgłaszałem, ale…
- Ale? – powtórzyła za nim, jak mantrę.
- Ale, zrobiłbym to. Zarówno pobicie ciebie, jak i opiekę nad dzieckiem pod wpływem alkoholu. Powinnaś wnieść sprawę o ograniczenie mu praw rodzicielskich. Wiem, że to trudne. To twój brat, ale… On w ten sposób może coś zrozumie.
- Maks, przecież Kajtek się ode mnie odwróci. Ja nie mogę mu tego zrobić.
- A to, co on zrobił jest dobre? Inka! On mógł skrzywdzić ciebie i małą. Mało ci?! Chcesz kolejnych incydentów?! On nie przestanie sam z siebie. Wiesz o tym tak samo dobrze, jak ja.
- Wiem, masz rację. Ale wiesz, co to będzie oznaczało? On mnie znienawidzi.
- Z czasem zrozumie, że to dla jego dobra. Musicie wszyscy stanąć po jednej stronie. Kajtek musi poczuć, że nie da rady z wami dyskutować. Podejmie decyzję, właściwą decyzję, jak zostanie sam.
- To będzie bardzo ciężki czas – powiedziała, spoglądając mu w oczy.
- Wiem.
- Będziesz ze mną podczas tej rozmowy?
- Jeśli zechcesz – to mówiąc pocałował ją w czoło. Bardzo stresujący wieczór zakończyli w jego mieszkaniu z lampką wina.