Que debemos pasar tiempo juntos. Tom I. Rozdział 3
- Naprawdę mi przykro.
- Brakuje mi ich bardzo. Zawsze mogłam zwierzyć się mamie z moich kłopotów sercowych i nie tylko. Wiem, że mogę polegać również na Anitce, ale nie chcę jej tym obarczać. Ona ma sporo trosk i nie chcę przysparzać jej nowych a szczególnie teraz, kiedy moje problemy stały się...
- Zawsze możesz do mnie zapukać – powiedział, ściskając moją dłoń.
- Dziękuję, ty również możesz.
- Wiem. Wracamy? Zrobiło się późno.
- Chodźmy.
Całą drogę powrotną do leśniczówki milczeliśmy. W głowie dźwięczały mi jego słowa, wypowiedziane wczoraj na cmentarzu. Czy on chce się zemścić? Czy mówił to w innym kontekście?
W leśniczówce wszystko toczyło się swoim rytmem. Jak zwykle o dziewiętnastej zasiedliśmy do kolacji, po której domownicy zebrali się przed telewizorem by obejrzeć cykl serialu dokumentalnego. Ja natomiast wyszłam na spacer po lesie. W drodze spotkałam Kacpra. Był niezwykle zamyślony. Patrzyłam na jego smukłą i silną sylwetkę.
- Nie oglądasz serialu? – spytałam, wyrywając go z zamyślenia.
- Nie lubię takich programów, a ty?
- Ja też. Wolałam zaczerpnąć świeżego powietrza.
- Zauważyłaś, że ostatnio często na siebie wpadamy? – spytał.
- Tak, ale nic w tym dziwnego. Mieszkamy w końcu w tym samym domu.
- Nie tylko o tym myślałem.
- A o czym?
- O tym, że przestałaś mnie unikać.
- A czy ja cię unikałam?
- Tak. Po tym incydencie w jadalni. Nie chciałem, aby tak wyszło. Przepraszam. Od tygodnia dziewczynki mówiły o młodej ambitnej pani, która ma tu przyjechać i przewrócić wszystko do góry nogami. Sama rozumiesz, jak sobie to wyobraziłem.
- Rozumiem.
- A okazało się, że przyjechała sympatyczna, lecz skrzywdzona przez jakiegoś gnojka, piękna, inteligentna i uczuciowa kobieta. I rzeczywiście przewróciłaś wszystko do góry nogami.