Que debemos pasar tiempo juntos. Tom I. Rozdział 3
Podszedł do mnie i przytulił bardzo mocno. Czułam jego ciepło i bicie serca. Był zdenerwowany. Drżał lekko. Jego dłoń gładziła moje ciało, a on szepnął:
- Wierzyłaś w dobrego duszka – to, mówiąc pocałował mnie w czoło i kontynuował. – Chciałbym być dobrym duszkiem dla ciebie i sprawić, abyś odzyskała zaufanie do mężczyzn, jeśli oczywiście mi na to pozwolisz.
- Chciałabym bardzo zapomnieć, co zrobił mi... – to mówiąc przerwałam na chwilę. Wspomnienia znów wróciły. - Ale to tak bardzo boli być poniżoną przez najbliższą osobę. Wiesz... Jeszcze nikomu tak nie ufałam... Pokochałam go całą sobą i oddałam mu całą siebie. Zawsze... Myślałam, że nie mamy przed sobą tajemnic, a jednak pewnego dnia zadzwonił telefon. Usłyszałam głos jakiejś kobiety... Chciała... Uznała mnie za sekretarkę... Kazała przekazać... Mężowi, że... Nazajutrz przyjedzie, bo ma mu coś ważnego do powiedzenia. Rozumiesz?! On miał żonę! Od samego początku byłam dla niego tą drugą! Tą, którą może mieć, kiedy znudzi się żoną. Byłam jego kochanką!! – po mojej twarzy popłynęły gorzkie łzy. Nie potrafiłam ich zatrzymać. – Kiedy go poznałam myślałam, że jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie. Myślałam, że założę z nim dom, który utraciłam. Myślałam, że będę szczęśliwa.
- Będziesz szczęśliwa. Nie pozwolę żeby, ktoś cię skrzywdził. Już malutka, nie płacz.
Przywarłam do niego całą sobą. Nadal nie potrafiłam się przełamać, ale kiedy byłam blisko niego nie dałam rady się powstrzymać. Kacper ma w sobie coś, co sprawia, że mój lęk maleje. Nie wiem, dlaczego tak jest.
- Wracajmy, jest już późno i robi się zimno. Masz ochotę na gorącą czekoladę? Bo ja bardzo.
- Ja też.