Que debemos pasar tiempo juntos. Tom I. Rozdział 3
- Ja? Co takiego przewróciłam?
- Moje życie, spojrzenie na kobiety i pogląd na niektóre sprawy.
- A mogę wiedzieć, jakie?
- Wiesz... Przyjechałem tu, aby znaleźć człowieka, który zabił moją jedyną siostrę. Ale, kiedy już go znalazłem nie potrafiłem podejść do niego. Było we mnie za dużo gniewu. Nie wiem, co bym mu wtedy był w stanie zrobić.
- Zemsta nie jest dobrym sposobem na osiągnięcie spokoju.
- Zrozumiałem to dopiero wtedy w nocy na werandzie, gdy pocałowałem cię, a ty broniłaś się. Wtedy poczułem, że to nie jest właściwa droga.
- Ale nie przestałeś mnie całować.
- Bo twoje ciało mówiło mi, coś zupełnie innego niż umysł, który mimowolnie kazał ci bronić się. Czułem, jak wraz z upływem czasu zaczynało ci to sprawiać taką samą przyjemność, jak mi. Chciałem po prostu... Gdybyś wtedy nie wyszła na werandę, rano wydarzyłoby się nieszczęście.
- Nie mogłam wtedy spać – powiedziałam, spoglądając na drzewa nieopodal nas. - Wiesz wtedy Krystynka opowiedziała mi, co usłyszała przypadkiem i ja również się przestraszyłam. Bałam się, że pragniesz zemsty... Ale nie mogłam spać z jeszcze dwóch powodów.
- Pewnie o tym, że źle zrozumiałem, dlaczego musisz się przełamać?
- Nie tylko... Wtedy Krystynka powiedziała mi, że całymi dniami wychodzisz smutny z domu i wracasz późno. Kiedy weszłyśmy na cmentarz i doszłyśmy do grobu moich rodziców przestraszyła się i powiedziała mi, że przychodzisz właśnie na grób sąsiadujący z grobem moich rodziców. Myślałam wtedy o tej tragedii i mamie, która tak bardzo o nią walczyła. Nie miej za złe Krystynce, że cię śledziła. Ona po prostu martwi się o ciebie.
- Ty też? – spytał szeptem.
- Tak. Martwiłam się aż do tej pory, ale teraz widzę, że jednak moje pierwsze wrażenie było dobre.
- To znaczy, jakie?
- Że jesteś dobrym człowiekiem. Nie potrafiłam uwierzyć w to, że mógłbyś zrobić komuś coś złego.