"Ptak, którego nie było" ( fragment )

Autor: zibi16
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

No wreszcie – mruknął bezgłośnie Mateusz, i rozlał wino. Teraz on wyprostował się na krześle, spojrzał na Katarzynę. Puścił do niej oko, i sięgnął po kieliszek.

- Twoje zdrowie, i za twoje wojaże do Grecji – wygłosił toast, a jego głos nie znosił sprzeciwu. A gdy Katarzyna próbowała oponować, nie pozwolił jej: - Twoje zdrowie, Kasiu. Bez dyskusji. Inaczej nie wypiję.

- Dziękuję – poddała się.

 

Mateusz odczuł potrzebę wstania od stolika, i pochodzenia po pokoju. Męczyło go długie siedzenie w jednym miejscu. U Alfreda tak by zrobił: wstał, przeciągnął się, podszedł do okna… Tu się krępował. Katarzyna mogła pomyśleć, że się znudził jej towarzystwem, że ją lekceważy.

Dlatego jedynie poruszył się na krześle, napiął prawy pośladek, zwolnił mięśnie, i to samo uczynił z lewym. Wygiął w łuk kręgosłup, zwolnił napięcie. Wyprostował się, i jakoś zwiotczał. Nie potrafił ukryć na twarzy błysku zniecierpliwienia, i zmęczenia.

- Niewygodnie ci? – zapytała.

- Wygodnie, Kasiu. Ale musiałem się trochę przeciągnąć. Stare kości szybko się męczą. Jak wiesz, bliżej mi do katafalku niż do łóżka kochanków – kpił.

- To łóżko kochanków jest już poza twoim zasięgiem? – roześmiała się, lecz śmiechem ciut wymownym, trochę sztucznym.

- Jeszcze je dostrzegam – powiedział spokojnie, i spojrzał na nią, uśmiechnął się kpiąco. – Ale katafalk już czuję na swym policzku. I chłód przeciągu z uchylonych drzwi.

- A nie lepiej to zapatrzeć się na łóżko kochanków, niż na katafalk? – ciągnęła swoją myśl.

- W świecie teorii możemy snuć takie rozważania – postanowił przytrzeć jej nosa – ale teoria to zimna kochanka. Nadmie żagiel rozumu, otworzy światy piękne jak kryształowe lustra w Krainie Mroźnej Ciszy. Obcy jej będzie dreszcz rozkoszy. Tu, Kasiu, trzeba działania. Rzucić babę na łóżko, zedrzeć z niej szaty, i unurzać się w jej cieple.

- Tak po prostu? Chwycić babę w pół, i rzucić na łóżko? – patrzyła kpiąco. A przecież oczekiwała jakiejś odpowiedzi. Choćby zamglonej, ale snującej się jak dym z komina.

- Zwykle rzeczy dzieją się tak po prostu… Tylko szaty i szminka mogą być iluzją – bawił się jej zainteresowaniem tym tematem.

- Zauważyłam w tobie, mój Mati… potrzebę mówienia dziwnym kodem, właśnie o prostych sprawach – nie dała się zapędzić w kozi róg.

- Ta potrzeba, to ucieczka?... Prawda bywa zbyt okrutna, czy pospolita, wytarta jak rękaw żebraka? – mówił kwaśno, lecz cieszył się z tej gry, z tej zabawy w szczerość. Która za diabła nie chciała być goła.

- … Więc teoria bardziej cię zajmuje, niż praktyka? – Katarzyna przypuściła atak.

- Tego nie powiedziałem. Stwierdziłem tylko fakt. A mianowicie, że bliżej mi do katafalku niż do łóżka kochanków – odpowiedział, i się zaniepokoił. Jeśli ta rozmowa stanie się dogłębna, to uczyni duży krok w ich relacjach. A nie wiedział, czy właśnie tego chce.

- Ale… wybacz… co ma piernik do wiatraka? – nie oszczędzała go. – Każdy z nas z każdą sekundą ma bliżej do katafalku. A łóżko, jak stało, tak stoi.

- Twoje usilne staranie, by udowodnić mi wyższość praktyki nad teorią, jest mi bliskie. Choć czasem odzywa się we mnie pytaniem, które ze świąt jest ważniejsze: Boże Narodzenie, czy Wielkanoc?

- Jesteś jak piskorz. I coś mi się wydaje, że przypominasz… tego bohatera z filmu „Zakazane piosenki”; jednego z muzyków, który nie chciał dołączyć do orkiestry grającej Marsyliankę. Na zarzut sąsiadki, że jest strachliwy, odpowiedział, że jest tylko ostrożny… Ostrożny… - Katarzyna przyglądała się Mateuszowi z cichym chłodem, i z pół-uśmiechem.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
zibi16
Użytkownik - zibi16

O sobie samym: Napisz kilka słów o sobie
Ostatnio widziany: 2023-05-04 18:17:38