Psychodeloman
- Gooooood mornig Vietnam! - zawył odbiornik. - Czy wiesz chłopcze, że jajka są cholernie zdrowe? Są źródłem łatwo przyswajalnego białka, witaminy A, D, E, witamin z grupy B, a także zawierają pierwiastki takie jak potas, siarka, fosfor, żelazo, cynk.
- A mnie od małego straszyli, że zawierają bardzo dużo cholesterolu i są niezbyt zdrowe.
- Ależ to bujda! Czy wiesz że Ribbentrop jadał codziennie na śniadanie jajecznice z szesnastu jajek?
- I umarł przed sześćdziesiątką.
- No bo go powiesili. Ogółem jajka...
- Skończ już, wierze ci, niech ci będzie.
Nałożyłem jajecznicę na talerz i zalałem kawusie wrzątkiem.
- No kawa to na pewno zdrowa nie jest. Jesteś świadom, że...
Próbowałem wyłączyć radio, ale bezskutecznie. Sam fakt, że przez cały ten czas nawet nie było podłączone do prądu, dotarł do mnie dopiero teraz. Koniec końców radio wyleciało przez okno i upadku z szóstego piętra raczej nie przeżyło. Co mi tam, sprzedam nową książką to stać mnie będzie na nowe radio. Na raty.
Zarzucone 2c-b, czyli bardzo sympatyczna psychodeliczna fenyloetyloamina, zaczęła już działać, gdy szykowałem się do wyjścia. Przez chwile patrzyłem się w lustro. Tak dawno się nie goliłem, że aż zapomniałem jak wygląda moja twarz. KTO TO KURWA JEST?! – zapytałem sam siebie gdy maszynka do golenia zakończyła swoją pracę.
Założyłem ciemnoniebieskie lenonki i wyszedłem. Usłyszałem nadjeżdżającą windę, zanim nacisnąłem magiczny przycisk. Czyli spotykamy się z sytuacją której nie lubię. Ta niezręczna cisza, ten krępujący moment, gdy dwoje prawie obcych ludzi spędza czas razem, w ciasnym zamkniętym pomieszczeniu. TSZZZZ
- Dzień dobry pani Krystyno! (pieprzony moher, wnuk pewnie musi chodzić trzeźwy, a ty zamiast dać mu pieniążki na SKO to na R.M. wydajesz) – powiedziałem z uśmiechem. Achh ta miłość do ludzi, która ogarnia czasem człowieka po psychodelikach.
- A dzień dobry, dzień dobry - odpowiedziała mniej miło, z krzywym uśmiechem, jakby zjadła coś kwaśnego.
TSZZZZ, tss. Popełniłem błąd biorąc głęboki wdech nosem. Nie wiem czy w windzie panował zapach moczu, czy starego człowieka.
- Zawiódł mnie pan, panie Adamie. Myślałem że porządny z pana chłopiec. Znałam nawet twoją babcie, gdyby ona wiedziała...
- Ale o co właściwie chodzi? - zapytałem leciutko rozdrażniony.
- O książki! O książki chodzi! Wnuczek pokazał mi jedno z pańskich dzieł, TFU! - splunęła za siebie żółtą starczą śliną – Te przekleństwa! Ta erotyka! Czy pan w ogóle chodzi do kościoła? A jeszcze te wszystkie szatańskie narkotyki! Tak dobrze pan je zna, jakbym sam pan brał! Zobaczy pan, od tego wstrzykiwania sobie maryhuaniny w żyłę, to najpierw pan wyląduje na ulicy, a potem na cmentarzu! Ale komunalnym, bo na katolicki to żaden ksiądz pana nie wpuści, już ja się o to postaram. Ja już wiem skąd te wulgaryzmy młodzież bierze. Z takich książek jak pańskie.
- Taa... jakby młodzież w ogóle czytała cokolwiek...
Skupiłem wzrok na antence od jej beretu, która się ruszała jakby szukała fal radiowych. Gdy winda zatrzymała się na parterze, wystrzeliłem jak z procy. Wychodząc z klatki schodowej odważyłem się na kolejny głęboki oddech. Tym razem zapach był o wiele milszy. Końcówka lata z odrobiną jesieni. Chyba mój ulubiony zapach. Owe osiedle zaś nie należało do moich ulubionych. Masa dresów wymieszana ze skinami. Choć na jedno wychodzi, bo ci drudzy to po prostu dresy, które znalazły sobie parszywą ideologię, by nadać sens swojemu żałosnemu życiu. Masz dłuższe włosy? JESTEŚ ZDRAJCĄ NARODU LEWACKA KURWO. A Kościuszko to niby łysy był, tak? W sumie to część z nich nawet nie wie co to za postać. W każdym razie, osiedla sobie nie wybierałem, ale skoro babcia zostawiła mi w spadku tu mieszkanie, to trzeba korzystać. A hołota dała mi spokój, od kiedy wiedzą, że zawsze chodzę z rewolwerem, który mile mi ciążył obecnie w kieszeni skórzanej kurtki. Wchodząc na parking minąłem grupkę tych narodowych chłopców. Jeden z nich kiedyś połamał matce żebra jak na wigilie podała karpia po żydowsku.