PRZYSZŁA DO MNIE Z RANA
Wciągając dym poczułem sile ukłucie w sercu. Spojrzałem na nią, patrzyła mi prosto w oczy.
– Już czas. – Powiedziała delikatnie wyciągając dłoń w moim kierunku, jakby zapraszała mnie do tańca. Boże ale ma piękny głos, pomyślałem i wstałem bez słowa. Teraz ja milczałem i jedynie kiwnąłem głową na znak porozumienia. Nie było mi żal, nawet trochę się cieszyłem, że to już koniec. Jednak jest to prawdą, że kiedy do ciebie przychodzi to całe życie przelatuje ci przed oczami. Może nie całe, bo na to nie ma czasu, ale jego najważniejsze momenty.
Jak już mówiłem. Śmierć przyszła do mnie z rana.
Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora