PRZYSZŁA DO MNIE Z RANA

Autor: go24
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

            Wyciągnąłem drugiego papierosa z paczki, nadal milczała. Jeżeli to ma być koniec to czemu się nie odezwie? Tak ciężko wydusić z siebie chociaż „przykro mi”, albo coś równie mało pocieszającego. W sumie to nie obchodzi mnie czy ma mi coś do powiedzenia, ale chyba wypada się odezwać w takiej sytuacji. Potarłem zapałką o draskę, przypomniało mi się, jak po szkole biegaliśmy z Ptakiem za stare garaże, żeby tam kopcić po kryjomu. Ptaku był z mojej klasy, zawsze uczył się najlepiej ze wszystkich, przynajmniej w początkowych latach podstawówki. Gdzieś koło piątej, czy szóstej klasy, kiedy tak naprawdę zaczęliśmy się kumplować, trochę obniżył się w nauce. Śmiesznie to brzmi, ponieważ nadal miał niemal same piątki, ale były dwie dziewczynki, taki aspołeczne, które nic tylko się uczyły. No i rodzice pomagali im odrabiać zadania domowe. Nikt ich nie lubił, takie rasowe kujony i skarżypyty w jednym. Pod koniec podstawówki wszystko złe co wydarzyło się w szkole było na mnie, albo na Ptaka. Był nawet czas, że rodzice uważali, że jeden ma na drugiego zły wpływ i zarówno moi, jak i jego, zabraniali nam się kumplować. Ale my na to laliśmy ciepłym moczem, co mogli nam zrobić? Piękne czasy, okres buntu młodzieńczego. Za każdym razem gdy o tym myślę to mam łzy w oczach. Szkoda, że to już minęło, ale czasu się nie cofnie.

            Dopaliłem papierosa i zgasiłem go w popielniczce stojącej na stole. Miałem ją od lat, kiedyś po jakiejś dobrej imprezie w juwenalia, chyba na czwartym roku ukradłem ją z jakiejś knajpy. Od tamtej pory przeprowadzałem się chyba z dziesięć razy, a popielniczka nadal była nietknięta. Większość tego typu rzeczy już dawno się potłukła. Studia były chyba najpiękniejszym okresem w moim życiu. Tak strasznie żałuję, że urwał się kontakt z ludźmi z tamtych czasów.

            Otworzyłem lodówkę. Miałem ochotę na jajecznicę na boczku, ale z mięsnych produktów miałem tylko parówki i kawałek pasztetu, musiało wystarczyć. Rozgrzałem patelnię i wbiłem jajka. Wiedziałem, że nie będzie tak dobra jak ta w czasach dzieciństwa spędzonego na wsi. Zanim rodzice dostali mieszkanie w mieście zajmowaliśmy piętro u dziadków w domu. U rodziców mojego ojca. Mieli duży dom i mieszkali w nim sami. Nie pamiętam zbyt wiele z dzieciństwa, ale nigdy chyba nie zapomnę smaku jajecznicy z prawdziwych jaj, nie takich co teraz serwują w marketach. Babcia do tego zawsze przynosiła świeży szczypior z ogródka i obficie posypywała nim wszystko na talerzu. Wieczorami, po dojeniu, dostawałem duży kubek mleka prosto od krowy, jeszcze ciepłego. Całe dnie schodziły na zabawie z bratem i z siostrą. Za naszym gospodarstwem była duża łąka na której wszystkie dzieci ze wsi spotykały się i grały w piłkę, albo bawiły się w ganianego.

– Może zjesz ze mną? – Cisza, nie odezwała się, nawet nie poruszyła. – Halo, jesteś głodna? – Tym razem pokręciła głową, znowu się nie odezwała. – Przydało by ci się trochę przytyć, łachy na tobie wiszą. – Zacząłem się śmiać, zdawało mi się, że ona też się uśmiechnęła, a może było to tylko złudzenie.

            No cóż, jak nie to nie. Sam zjadłem pełen talerz, pokroiłem sobie do tego pomidora i cebulę. Skończyłem i zaparzyłem kawę. Znowu odmówiła, kiedy spytałem czy ma ochotę. Usiadłem z kubkiem gorącej, parującej, czarnej cieczy i zapaliłem ostatniego papierosa. Kawa i papierosy, dwie osoby przy stole i krępujące milczenie. Zupełnie jak scena z filmu Jarmuscha.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
go24
Użytkownik - go24

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2014-12-14 08:32:23