Wampiry.Wampiry
Dawno dawno temu, a może wczoraj. Daleko stąd, a może całkiem blisko. Żyły istoty, których skóra była biała niczym śnieg. Ich oczy lśniły czerwienią. Włosy wtapiały się w nocy czerń. A szaty były niczym utkane z mgły poranka. Ludzie nie wiedzieli kim są, ani skąd przybywają, gdy pojawiali się w ich miastach... Jednak biło od nich takie piękno i spokój, które przyciągało do nich ludzi... Ich główne pożywienie... Na swoje ofiary wybierali głównie młode, silne osoby, których krew najpełniej odżywiała ich wielusetletnie ciała...
Jednym z nich był także Marko. Jego egzystencja była pusta, wędrował samotnie przez świat ze świadomością czekającej go wieczności bez przyjaciól czy rodziny, którzy już dawno nie żyli... Nie wiedział kto go przemienił... Do wszystkiego musiał dojść sam... Jednak poradził sobie ze swymi instynktami na tyle, by muc przebywać swobodnie wśród ludzi.
W każdym z mias scenariusz powtarzał się bez zmian. On-piękny i bogaty poznawał Ją- również piękną, młodą kobietę, która nieświadoma prawdziwych zamiarów Marco zbliżała sie do niego coraz bardziej... Rozmawiali, tańczyli, potem On zapraszał Ją do siebie, albo na spacer... a potem była już tylko krew i płacz i krzyki ofiar uświadamiających sobie swój los... Jednak tym razem było inaczej. Marco wybrał na swą "towarzyszkę" Rose. Była ona piękna, choć biedna. Jej rodzice zmarli, nie miała nikogo na tym świecie, wydawał sie być idealną kandydatką.. nikt by jej nie szukał... Jednak coś poszło nie tak, może to przez jej perfumy, moze sposób w jaki się uśmiechała, jak mówiła... Tak czy inaczej, Marco zakochał się... Planował oszczędzić Rose i pielęgnować każda chwilę spędzoną z nią, która i tak byłąby za króką... Jednak pewnego dnia na spacerze, gdy oddalili się już bardzo od ostatnich świateł ulicy i spacerowali po brzegu morza Marco'iem zawładnął instynkt, wbił kły (zęby) w odsłoniętą szyję Rose, biedaczka nie wiedziała co się dzieje, jednak nie krzyczyałą... też kochała Marco i nie miałą nic przeciwko śmierci z jego ręki, jeśli tylko by tego zażądał. Ufała mu. On sam był przerażony swoim zchowaniem, nie był w stanie przestać ssać jej krwi... Jego miłośc walczyła z instynktem zabijania.. Udało mu się, położył Rose na piasku, ale ona już ledwo żyła.. Z rozpaczy zaczął płakać krwawymi łzami na tym co zrobił... pochylił się nad nią i gładził po włosach, wtedy jedna z jego łez spadła wprost na jej usta i spłynęła do nich... wtedy Marco wpadł na pomysł, wprawdzie nigdy tego nie robił, ale dużo czytał, rozmawiał z napotykanymi przez lata pobratyńcami.. Postanowił spróbować dać swej kochanej życie w wieczności... Robił to delikatnie i powoli, wszystko krok po kroku...
Powiem tylko, ż eudało mu się, wytłumaczył wszystko Rose, która przyjęłą wszystkie te nowości nadzwyczaj dobrze, i odtąd już razem przemierzają świat rozmyślając o wiecznosci... przepełnionej uczuciem jakie ich łączy..
Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora