Przeciwieństwa

Autor: StillChangeable
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

 

***

 

Ruda jak co wieczór słuchała muzyki, by móc choć na chwilę oderwać się od rzeczywistości. Miała za sobą ciężki tydzień, a chciała oprócz nauki mieć czas na spotkania z nim – mężczyzną, który już dłuższy czas gościł w jej życiu, a którego nadal nie była pewna. Nagle zadzwonił jej telefon. Nie musiała patrzeć na ekran by wiedzieć, kto o tej porze chce z nią porozmawiać. 

-Kochasz mnie troszeczkę? - usłyszała w słuchawce ten sam głos, który parę godzin wcześniej szeptał do jej ucha. 

-Nie - powiedziała lekko, ale jednocześnie tak, by zabrzmiało to prawdziwie, bo jeśli miała przyznać się przed samą sobą, to tak właśnie było. Lubiła go, potrafił ją rozśmieszyć, kiedy była naprawdę wściekła o coś, co powiedział wcześniej, ale nie umiała go jeszcze obdarzyć większymi uczuciami. 

-A lubisz chociaż troszeczkę? - zadał kolejne pytanie jej rozmówca. 

-No, może troszkę - odpowiedziała śmiejąc się w duchu. 

-A nienawidzisz mnie troszeczkę? - po raz trzeci Uszaty zadał pytanie, czekając na odpowiedź. 

-Oczywiście, irytujesz mnie cały czas - odpowiedziała Ruda, wiedząc, jak bardzo lubi się z nim droczyć. 

Jeszcze kilka słów, tradycyjne "no to pa", po czym sygnał rozłączonej linii, a Ruda zaczęła zastanawiać się po co tak naprawdę nadal z nim rozmawia, dlaczego nie zakończy znajomości, która i tak nie miała większego sensu... Przecież ciągle to powtarzali, przecież nawet zbyt dużo o nim nie wiedziała, a brnęła nadal w to, co nie miało przyszłości. Był jak magnes, a jednocześnie sprawiał, że czasami miała ochotę na niego wrzeszczeć. Uszaty z kolei zapewniał, że z nią jest inaczej niż dotychczas było z innymi, bo coś napomknął o jakimś wcześniejszym związku, ale czy mu wierzyła? Chyba nie. A może to z nią był jakiś problem? Może po prostu wbrew temu co o sobie do tej pory myślała, bała się ryzyka? Starali się spotykać jak najczęściej, zachowywali się jak para, a mimo to nią nie byli... I to było najdziwniejsze. Tak, jakby żadne z nich nie miało na tyle odwagi by coś z tym zrobić. Tylko czy w takim razie nie brnęło to w jakiś ślepy zaułek - tego Ruda niestety nie wiedziała, tak samo jak nie była pewna czy z czasem poczuje coś więcej. Miała wrażenie, że nadal poszukuje w nim tego mężczyzny z przeszłości, w jakim była naprawdę zakochana, lecz który to związek nie miał żadnych nadziei i chyba to był błąd, bo nadal trzymał ją w martwym punkcie. Bała się zaufać, by nie zostać zranioną po raz kolejny. Z jednej strony wydawało się jej, że Uszatemu trochę zależy, a z drugiej niektóre rzeczy jakie mówił sprawiały, że była pełna wątpliwości. Znalazła się na rozstaju dróg, bo wmawiała sobie, że to nie ma sensu i powinna była zakończyć to na samym początku, a jednocześnie ciągle coś ją do niego przyciągało, nieznana siła. Wtedy jeszcze wierzyła, że być może przeciwieństwa się przyciągają, a jeśli da temu wszystkiemu trochę czasu, może w końcu coś jednak z tego wyniknie.

 

***

 

Od pewnego czasu spotykali się, w miarę możliwości, dość regularnie, wtedy, gdy ona nie miała aż tylu zajęć, a on nie pracował. Jednak do tej pory widywali się na mieście, tym razem miało być inaczej. Ruda miała wolne mieszkanie, stąd postanowili, że spędzą wieczór u niej. Obejrzą coś, pogadają, a później oczywiście on pojedzie do siebie. Nic nie wskazywało na to, że ich drogi rozejdą się na zawsze. Nie wiedząc czemu, kobieta naprawdę cieszyła się, że go zobaczy, akurat dłuższy czas nie mieli możliwości się spotkać, ponieważ każde z nich miało sporo własnych spraw na głowie, a ona, co dziwne, zaczęła odczuwać lekką tęsknotę. On z kolei jadąc do niej, sam nie wiedział czego oczekuje. Liczył, że będzie mógł zostać, a tym samym może wynikną z tego inne, dla niego rzecz jasna, korzyści a czy dla niej - tego nie wiedział, ale myślał, że pewnie też. Chociaż znał jej upór, to jednak też słabość – zwykle ulegała jego namowom mimo rozsądku jaki w sobie miała. Zresztą nadal nie był pewny dwóch rzeczy. Po pierwsze: fascynowała go, to pewne, ale nie wiedział czy potrafi się w kimś zakochać. Lubił się z nią spotykać, chciał czuć dotyk jej dłoni muskających jego ramion, po prostu potrzebował jej bliskości. Z drugiej strony jednak nie był pewny czy ich związek miałby jakiekolwiek szanse, a wiedział, że nie mogą dłużej ot tak się spotykać, a kiedyś będą musieli podjąć jakieś dalsze decyzje bądź się wycofać, a zdawał sobie sprawę z tego, że w uciekaniu był całkiem dobry. Wieczór przebiegał im miło, kiedy tak rozmawiali i co dziwne – bardziej życiowo niż dotychczas, słuchali muzyki jaką obydwoje lubili, chyba jedyna rzecz jaka ich nie różniła, jak i po prostu leżeli wpatrzeni w sufit, milcząc, kiedy każde z nich zastanawiało się co dalej. W pewnej chwili Uszaty powiedział:

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
StillChangeable
Użytkownik - StillChangeable

O sobie samym: Matematyczny umysł z artystyczną duszą… Studentka matematyki, która uwielbia czytać, a co za tym idzie – również pisać. Gdy nie poświęca czasu „królowej nauk”, liczenie całek zamienia na dobrą książkę. Na swoim blogu pisze zarówno recenzje, ale także przemyślenia, interpretacje tekstów – najczęściej dobrych utworów (przy czym popada ze skrajności w skrajność – od mocnych brzmień po te całkowicie melancholijne), a także co jakiś czas wplata swoją własną twórczość. Próbuje swoich sił zarówno w opowiadaniach, jak i wierszach, chociaż te pierwsze pisze się je znaczenie lepiej. Marzy, by któregoś dnia, oprócz pracy z liczbami, mogła wydać swoją własną książkę. ;)
Ostatnio widziany: 2017-11-13 21:24:28