Przeciwieństwa
-Ty wiesz, że dzisiaj tutaj zostaję, prawda?
-Chyba żartujesz – odpowiedziała Ruda mając świadomość, że taki pomysł przyjdzie mu do głowy.
-Oczywiście, że nie, księżniczko – roześmiał się mężczyzna – no daj spokój, będziemy spać osobno, po prostu nie bądź zawsze taką realistką, bądź spontaniczna.
-Nie, to jest zły pomysł, nie możesz i tyle, masz wrócić do siebie.
Ruda była stanowcza, wiedział o tym, ale nie chciał dać za wygraną. Jednak mimo namów, nie zgodziła się, a wręcz podjęła jeden z tych tematów, który był nieunikniony.
-Powiedz mi tak naprawdę, czego ty chcesz? – zapytała w końcu – jaki jest sens z naszych spotkań, skoro nie jesteśmy razem, a zachowujemy się jakbyśmy byli, skoro odnoszę wrażenie, że jedyne czego chcesz, to mieć mnie blisko, czuć, że tutaj jestem, móc mieć się do kogoś przytulić, kogoś pocałować… Nie, to nie powinno tak wyglądać. A ja nie powinnam była na to wszystko do tej pory pozwolić - dokończyła dobitnie, sama nie wierząc, że takie słowa przeszły przez jej gardło. Co prawda, często o tym myślała, zastanawiała się, czy nie jest tylko jedną z zabawek w jego ręku, a nie potrafiła mu jeszcze w stu procentach zaufać. Stąd kierowana jakąś wewnętrzną siłą, postanowiła w końcu dowiedzieć się prawdy i zrobić cokolwiek z ich relacją, bo nie widziała sensu w takim spotykaniu się, lecz bez zapewnień co będzie dalej.
-Dlaczego wiecznie mówisz jedno i to samo zdanie: „to nie ma sensu”? – powiedział zdenerwowanym głosem Uszaty po czym dodał – źle ci jest, kiedy tak jestem tutaj, z tobą? Nie wydaje mi się.
-Ale czy Ty mnie nie rozumiesz? Nie wiem, czasami mam wrażenie, jakbym była jedną z jakiś naiwnych dziewczynek, które na siłę szukają bliskości. Cholera! – krzyknęła w pewnym momencie, po czym z większą już wściekłością dodała – nie możemy wiecznie tak się tylko spotykać, musimy wiedzieć, czego chcemy, bo to z czasem stanie się nie do zniesienia.
-Może taką właśnie jesteś… Może mi chodziło tylko o to, o czym mówisz, może i masz rację – zaczął swój monolog Uszaty, sam nie wiedząc, czy w końcu przez te jej wcześniejsze słowa miał jej dość, czy faktycznie mówiła prawdę, zwłaszcza, że wiedział jaki jest, a ona nie miała pojęcia, że już tyle kobiet po prostu było dla niego, czasami tylko jedno nocną, przygodą. – tak, masz rację. I wiesz, powinienem ci może to powiedzieć wcześniej, ale mam swoje problemy. Przyciągam kobiety jak magnes, a nie umiem ich przy sobie zatrzymać. Jedyne co mną kieruje, to pożądanie, a przed tobą było mnóstwo innych kobiet, więc… pewnie i z nami, gdyby sprawy poszły za daleko, byłoby tak samo, że uciekłbym od przeszłości, wcześniej biorąc z tego mnóstwo korzyści - po czym dodał suchym tonem jedno, najbardziej raniące ją w tym całym przemówieniu, słowo - wybacz.