Pornstory II (18+)
- Przepraszam…
Agnieszka, przypomniał sobie Krzysiek. Chyba Agnieszka.
- Przepraszam, że przeszkadzam – powiedziała, czy też raczej wytrajkotała, jak karabin maszynowy. – Zaczęłam już pisać pracę magisterską i mam jedno pytanie.
Spojrzała, jakby dopiero teraz zauważyła, że Krzysiek ma już na sobie płaszcz.
- Przepraszam. Przez chwilkę tylko pana wykorzystam.
- Nie ma problemu – uśmiechnął się Krzysiek. – Słucham.
- Ja bym pana do czegoś innego wykorzystała.
- Olka! – podniosła głos Agnieszka.
Krzysiek zerknął w bok. Pojawiła się nagle. A może była tam cały czas. W jej sylwetce było coś takiego, że przeszedł go dreszcz.
Aleksandra Beata.
V
Po raz kolejny łapie ją za udo. Znudzony? W żadnym wypadku. Podciąga jej sukienkę. Oczy ma zamknięte, całują się namiętnie. Nie musi widzieć. Dłonią namacał pończochy. Coraz lepiej. Dziewczyna coraz bardziej mu się podoba.
Jego dłoń sunie coraz wyżej. Pupa. Stringi. Dłoń działa jak automat. Zajebiście! Sznureczek stringów oplata sobie wokół palca wskazującego.
- Hej! – uśmiecha się dziewczyna. – Co robisz, łobuzie?
- Co?
- Niewiniątko.
- Hm? – Daje jej klapsa.
- Hej!
- Co?
- Już będę grzeczna, panie profesorze.
- Jeszcze nie jestem profesorem.
- Zamknij się, łobuzie…
*
Krzysiek przeglądał książkę. Wertował stronę po stronie. Dwie do wyboru, kupić zamierzał tylko jedną.
Wokół kręciło się sporo osób. Później nie potrafiłby powiedzieć dlaczego akurat w tym momencie uniósł głowę. Między regałami mignęła mu ładna buzia. Blondynka, długie włosy uczesane w kitkę.
Aleksandra Beata miała dość krótkie kasztanowe.
Fajna, pomyślał Krzysiek i wrócił do wertowania książki.
Kilka minut później stał przy kasie. Zapłacił, wziął torbę z książką. Wpadł na kogoś i rozsypał mu płyty z muzyką.
- Przepraszam – bąknął. Ukucnął i zaczął zbierać porozrzucane drobiazgi.
- Proszę – wyciągnął rękę z rzeczami i podniósł wzrok.
Blondynka z długimi włosami.
VI
Staczają się z kanapy na podłogę. Czas staje w miejscu. Po raz kolejny tego wieczoru patrzą sobie w oczy. Widzą wszystko. Słowa są zbędne, on jednak mówi:
- Fajnie, że na siebie wpadliśmy.
Ona tylko się uśmiecha. Nie odpowiada. Rozpina, rozrywa mu koszulę. Przez chwilę patrzy mu w oczy i gładzi dłonią klatkę piersiową, brzuch. Bez słowa pochyla się i zaczyna go całować, lizać sutki. Jej dłoń wędruje niżej, zaczyna rozpinać mu pasek…
*
„Dasz się zaprosić na kawę?”
„Z przyjemnością”.
W sumie zaskoczyło go, że to może być takie proste. Pytanie, odpowiedź, spotkanie.
Kawy jednak nie było. Siedzieli na wygodnych kanapach, na stolikach stały pucharki z deserami lodowymi.
Zamienili kilka zdawkowych słów. Potem zamilkli i powoli smakowali zawartość pucharków. Niezręczna cisza? Nic z tych rzeczy. Krzysiek spojrzał Julii w oczy. Były w nich takie figlarne ogniki. Dotknął jej dłoni. Nie wycofała się, za to jej uśmiech się pogłębił.
- Jedz, bo ci się roztopią – powiedziała, przeczesując włosy palcami.
- Ja się przy tobie roztapiam.
- Serio? – udała zaskoczenie. – Nie ma nic gorszego, niż lodzik na miękko.
- Nie martw się. Dla ciebie mam specjalne menu.
VII
Czuje jej dłoń wsuwającą mu się w spodnie. Stara się powstrzymać, a jednak mruczy. Cóż, jest mu naprawdę przyjemnie. Spogląda jej w oczy. Jest w nich ten sam uśmiech, który ma na twarzy. On też się uśmiecha. Dziewczyna naprawdę mu się podoba.
Ładna, inteligentna, zgrabna. Leci na mnie, myśli facet.