Poprzez krew moją
- To Wiccańska magia – odparła Kaśka dumnie.
V
Leżeli obok siebie i rozkoszowali się swoją obecnością. Bartek trzymał rękę na jednej z ogromnych piersi Pameli. Bawiąc się sterczącym sutkiem myślał o wydarzeniach sprzed dwóch dni. Wtedy, po ognisku, zrobili to pierwszy raz w samochodzie jego ojca. Pierwszy raz ze sobą, oczywiście, bo Pamela straciła dziewictwo już w szóstej klasie podstawówki, a Bartek poznał co to seks dwa lata temu, w wakacje.
Dziewczyna zamruczała jak rozpieszczona kotka. Chwyciła dłoń Bartka i delikatnie, acz stanowczo wsunęła ją sobie między nogi. Gdy palce chłopaka penetrowały zakamarki jej ciała, wiła się z rozkoszy. Po chwili zerwała się i dosiadła kochanka niczym ogiera. Podskakiwała na nim, a jej umysł przeszywały fale ciepła.
Bartek zamknął oczy i skupił się na tym, by nie dojść zbyt szybko. Gdyby pozostawił Pamelę niezaspokojoną, byłaby to niewybaczalna skaza na jego męskim ego. Miał jedną zasadę – najpierw dziewczyna, potem on. Takie podejście gwarantowało powodzenie u płci przeciwnej. Dzięki temu jego byłe, oczywiście te, z którymi rozstał się pokojowo, zachwalały go jako cudownego kochanka, dbającego w pierwszej kolejności o ich potrzeby.
Rozwarł na moment powieki, by spojrzeć na cudowne „zderzaki” Pameli. I wtedy zdarzyło się coś dziwnego. Oblicze dziewczyny zmieniło się. Bartek zamrugał i przetarł oczy. Wszystko wróciło do normy, ale mógłby przysiąc, że przez ułamek sekundy twarz jego dziewczyny była twarzą Kaśki.
Pamela przestała podskakiwać.
- Stało się coś, kochanie? Strasznie zbladłeś – zapytała z troską w głosie.
Nie, nic – odparł. – Wiesz, tak mnie kręcisz, że krew z głowy odpłynęła gdzieś indziej – dodał.
Pamela, podniecona tym komplementem, podrapała go umalowanymi na różowo tipsami po klatce piersiowej. Doszła, głośno jęcząc. Zarzuciła utlenionymi włosami, by po chwili opaść na kołdrę obok Bartka, bezwładna jak szmaciana lalka. Pół minuty później, wijąc się niczym żmija, popełzła w dół łóżka i wzięła Bartkowego członka do ust. Muskała i całowała nabrzmiałą żołądź, a chłopak odpłynął do innego świata, gdzie istniało tylko jedno uczucie – niewypowiedziana rozkosz.
Skończył w jej gardle. Kochał patrzeć, jak jego nasienie wycieka z kącików kobiecych ust, spływa po brodzie i kapie na piersi. I tym razem nie potrafił się powstrzymać od podziwiania tych cudownych widoków. Jednak znowu, zamiast buzi Pameli, ujrzał oblepioną spermą twarz Kaśki. Zakrztusił się, zerwał z łóżka i pobiegł do łazienki. Odkręcił kurek z zimną wodą i zmoczył głowę. Pamela dołączyła do niego. Objęła go w pasie i delikatnie ścisnęła za jądra.
- Co się dzieje z moim byczkiem? – szepnęła mu do ucha, językiem wodząc po małżowinie. – Czyżby się zmęczył?
Bartek wyrwał się i spojrzał w lustro. Zobaczył swoje odbicie, ale za nim, zamiast Pameli, stała naga Kaśka. Mało brakowało, a wrzasnąłby na całe gardło. Odwrócił się gwałtownie. Poza nim i Pamelą w łazience nie było nikogo. Żołądek podszedł mu do gardła.
- C… co ci jest? – spytała dziewczyna, zaniepokojona tym zachowaniem.
Bartek już miał coś powiedzieć, ale powstrzymał się. Przecież nie przyzna swojej lasce, że zamiast niej widzi jakąś inną. W najlepszym wypadku dostałby w pysk. W najgorszym, rzuciłaby go i obgadała. Gdyby kumple dowiedzieli się, że ma halucynacje z Kaśką, zabiliby go śmiechem. Musiał jakoś z tego wybrnąć. Przybrał najbardziej schorowany wyraz twarzy na jaki tylko było go stać.
- Kurwa, chyba pizza mi zaszkodziła. Już więcej do tej pizzerii nie pójdziemy, podają tam jakieś gówno. Chodź, ubierz się. Ja muszę wziąć coś na żołądek i trochę pokimać. Zobaczymy się jutro w szkole.
Kiedy Pamela pospiesznie narzuciła na siebie ciuchy, pożegnał ją jedynie pocałunkiem w policzek i odprowadził do drzwi.