Polowanie Wigilijne

Autor: Andrzejp
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Łowczy wtrącił także kilka swoich słów na temat bezpieczeństwa na polowaniu.

- Przypominam broń wolno załadować dopiero po zajęciu stanowiska.                                                                                                           Mając załadowaną broń nie wolno schodzić z niego. Przed zejściem kategorycznie rozładować broń. Pamiętać o zakazie strzelania gdy nagonka zbliży się na odległość 100 metrów od linii myśliwych. - Zakończył łowczy.

0howiąkiem każdego z nas, jest przestrzeganie zasad bezpieczeństwa. na zbiorowym polowaniu. Trzy tygodnie temu jeden z naszych kolegów, złamał owe zasady, i został surowo ukarany. Po zakończeniu pędzenia nie rozładował broni. Opuścił stanowisko z naładowaną bronią. Został natychmiast wykluczony z udziału w dalszym polowaniu. Sąd lada dzień zdecyduje o wymiarze kary. Oczywiście jest tu mowa o sądzie koleżeńskim.

- Koledzy, za chwile przystępujemy do uroczystego rozpoczęcia

polowania - powiedział łowczy.

Myśliwi zaczęli się ustawiać w dwuszeregu.

- No sprawdzimy listę płac. - Zażartował łowczy.

- Kolejno odlicz ,dodał łowczy.

Jeden,dwa, trzy...,rozległo się odliczanie,biegnące aż do końca szeregu. Po odliczeniu na czoło myśliwych, wyszedł sygnalista..Przez serca nasze, przez szum kniei, przez oblicze minionych wieków tradycji,zabrzmiał dźwięk rogu. Hymn Łowiectwa Polskiego rozległ się po okolicy. Na ustach naszych nastała cisza. Myśli nasze powędrowały do tych,co odeszli do Krainy Wiecznych Łowów.

Prosił bym prowadzącego o rozdanie kart stanowiskowych.- pow. łowczy.

Gospodarzem naszego polowania jest dzisiaj poczciwy Grzegorz, czterdziesto paroletni właściciel gospodarstwa rolnego. Prowadzący tradycyjnie rozdanie rozpoczął od prezesa koła, i łowczego.

- A poza tym co słychać- panie Grzegorzu? -zapytał wic.prezes.

- A co ma być słychać panie Józefie Praca-dom dom-praca..

Gdy mam trochę wolnego czasu,uciekam z ucisku tego domowego magla. Jadę wtedy najchętniej do lasu.- powiedziałem.

Łowczy podszedł do mnie, i poklepał mnie-po plecach. Po czym do mnie rzekł

- Panie Grzegorzu,a jaką my mamy sytuację. My także uciekamy do lasu z obawy „aby jak to pan powiedział magiel nie wycisnął z nas resztki tego co dla nas najlepsze, kontaktu z naturą.

Prawdę powiedział łowczy. Jak tak się zastanowić,to prawdą jest,że tok codziennych zajęć, stres

w pracy, domu,może wycisną ostatnie żyłki radości,którymi płynie gorąca krew,wtedy właśnie czujemy pociąg do natury który działa jak narkotyk. tzn. jak się raz zasmakuje, to wtedy trudno jest się od tego oderwać.

- Wiecie co ja mam swoistego rodzaju barometr,jest nim moja żona.

Jak widzę, iż jest coraz bardziej natrętna,to zwijam żagle, i w las. Potem jak wracam, to wita mnie z uśmiechem na twarzy. Żona jest jak barometr. Trzeba ją stale obserwować.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Andrzejp
Użytkownik - Andrzejp

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2017-12-05 23:49:54