Polowanie na Czeladnika
Przygotowania do Dziadów rozpoczął od ustawienia pięciu naczyń. Cztery z nich ustawił tak aby utworzyły romb w którego środku wstawił piąty mosiężny talerz, na tych będących wokół piątego umieścił kolejno: wodę, glebę, węgiel a ostatni został pusty. Naprzeciw naczynia z wodą usypał okrąg z soli w którego wnętrzu umieścił serce królika na przynętę duchom. Wokół miejsca przygotowanego do obrządku ustawił świece. Wraz z zachodem słońca rozpoczął Dziady. Wpierw na środkowy największy talerz wylał krew, po czym zaczął poruszać rękoma nad pozostałymi talerzami recytując: Ignis aer aqua terra anima exire. Podczas wymawiania zaklęcia małym strumykiem z jego nosa zaczęła spływać krew spadająca na jego nogi. Po trzecim powtórzeniu węgiel zaczął się palić a krew uniosła się i uformowała się w kulę. W stronę kuli najpierw zaczęła poruszać się w stronę kuli następnie to samo działo się z glebą i ogniem. Gdy płomienie połączyły się z kulą krwi, na pustym talerzu pojawiła się mała trąba powietrzna która również połączyła się z kulą. Po połączeniu się krwi zresztą składników ta uniosła się jeszcze wyżej, podzieliła się na kila mniejszych które następnie ustawiły się nad świecami. Płomienie świec zwiększyły się do wysokości kul które zaczęły poruszać się wzdłuż płomieni od jednego do drugiego. Primus zaczął wymawiać Quid segnis quietam ubique ubique erit quod erit. Czemu nic się nie dzieje???- Pomyślał po 5 uderzeniach, zirytowanym głosem mężczyzna. Powtarzał tą formułę przez kolejne 5 uderzeń, i nic. Zdenerwowany przestał wymawiać formułę czaru, co spowodowało zgaśnięcie świec i płonięcie kul które unosiły się już nad zgaszonymi świecami. Co poszło nie tak?-Powiedział zirytowany Czeladnik podniesionym głosem. Co zepsułem w rytuale? Już wiem!!!!!- Wykrzyczał ucieszony. Ogień… W wspomnieniu przecież to zobaczyłem. Ludzie spłonęli bez dźwięku, no oprócz skwierczenia ich ciał ale wiedźmy one krzyczały.-Pomyślał Ogień spalił ich dusze i temu nie mogę ich wezwać. Co oznacza że… Nie dowiem się nic o tym filarze. -Dyskutował sam ze sobą w swych myślach. Zrezygnowany uznał że nic więcej tu nie znajdzie postanowił wrócić do punktu wyjścia. Kiedy był już na granicy wsi przypomniał sobie o jednym symbolu widniejącym w świątyni Matki Obrończyni, który jeśli dobrze go rozczytał bo był zapisany w języku Dzieci Ziemi to oznacza on podróż. Bez zastanowienia przebiegł połowę ruin wsi w kierunku studni. Spuścił do jej wnętrza linę tym razem wzmocnioną zaklęciem po czym zaczął schodzić w głąb. Po zejściu na sam dół jego oczom nie rzuciło się nic szczególnego, świątynia wyglądała tak samo jak ta w jego wiosce z tym wyjątkiem że brama którą wtedy wyszedł tu była zawalona. Szukanie symbolu zajęło mu nie całe 2 uderzenia. Tak jak myślałem Ziemski filar służący do podróżowania z jednej kapliczki do drugiej. Aby aktywować symbol wypowiedział zaklęcie, które w przeciągu połowy uderzenia aktywowało przejście znajdujące się wewnątrz jeziorka. Bez chwili namysłu wskoczył do zbiornika wody, zanurkował na same dno po czym wynurzył się. Miejsce w którym się pojawił było ciemne, jedyne światło pochodziło z przygasającego przejścia. Primus próbował zanurzyć się z powrotem lecz portal okazał się jedno strony. Mokry i zmarznięty wyszedł z wody i wyczerpany położył się na piaszczystym podłożu. Próbował rozpalić ognisko za pomocą zaklęcia, niestety jego magia nie chciała działać, ten sam efekt otrzymał podczas czaru tworzącego świecącą kulę. Nagle pustym echem odbił się od ścian donośny trzask. Pomieszczenie zostało rozświetlone bladym błękitnym światłem wydobywającym się z malutkiego kryształu umieszczonego w kosturze trzymanym przez wyrzeźbioną w ścianie Mater Defensorem. W raz z trzaskiem słychać było krople wody wpadające do jeziorka. Lekko rozświetlone podziemne pomieszczenie wyglądało również na świątynie Wielkiej Matki, wyróżniało ją to że była o wiele starsza a na jej ścianach wyrzeźbiono historie Filios Terrae. Pokazywały one ich historie od stworzenia pierwszych czemu towarzyszyło zbudowanie wielkiej świątyni Matki Obrończyni w stolicy ich dawnego królestwa. Do momentu najazdu ludzi na ich królestwo i zniszczenie całego dorobku kulturalnego jaki stworzyli przez wieki istnienia. Z nosa zaczęła mu płynąć krew. Po pomieszczeniu zaczął roznosić się jakiś dźwięk którego Primus nie umiał rozpoznać z powodu odczuwalnego wyczerpania które rosło. W takim razie przyszedł czas na pożegnanie się z tym światem- Powiedział o resztkach sił, zachrypniętym głosem. Krew zaczęła płynąć z jego nosa coraz mocniej, zatracał się coraz bardziej i głębiej. Czuł jak czerwony płyn wypływa z jego ciała a razem z nim jego dusza. W miejscu zawalonego przejścia stanęła męska sylwetka, Czeladnik nie zdążył się jej dobrze przyjrzeć zanim stracił przytomność.