Polowanie na Czeladnika
Hahaha!!! To pobawił się w dozorce- Zaśmiał się Primus. Od rozkładającego się już ciała potwora unosił się straszny smród, jeszcze gorszy od tego z wsi.
Dziwne że ten zapach nie przyciągnął tu żadnych trupojadów -Pomyślał mężczyzna. Zapach był tak kujący w nozdrza że mag postanowił powtórzyć sztuczkę z spaleniem ścierwa zwierząt w osadzie. Wziął do dłoni trochę piasku który przyłożył do ust i szepnął: Adolebitque. Rzucił garść tego pisaku na trolla, który tak szybko zajął się ogniem że Primus został odepchnięty nagłym wybuchem ciepła. Po przymusowym odczekaniu aż ścierwo potwora się spali co trwało nie całe 10 uderzeń. Najpierw ostrożnie postawił jedną nogę na moście i upewnił się czy ten nie zawali się po chwili gdy na niego wejdzie. Niepewnymi krokami mężczyzna Czeladnik przekroczył przejście nad rzeką. Będąc na drugim brzegu ponownie założył okulary i ruszył w dalszą drogę przez las. Do celu podróży dotarł wraz z następnym brzaskiem, to co zobaczył na miejscu wprawiło go w nieopisywalne zdumienie. Cały teren masakry był w niektórych miejscach porośnięty wielkimi drzewcami które nie miały prawa rosnąć w tym miejscu. Od roślin wyczuwał identyczną energie jak we wnętrzu świątyni Mater Defensorem. No tak… To było tak oczywiste.- Wykrzyknął Primus w przypływie oświecenia. Kamień w tamtej kapliczce musi mieć moc naprawiającą przyrodę, na co wskazywało to że jest on częścią Bogini Dzieci Ziemi.- Powiedział pod nosem.