PODWÓJNE OBLICZE PRZYJAŹNI
poszła do zakładu złotniczego i kupiła na raty złoty ,bardzo śliczny łańcuszek z medalikiem, do tego jeszcze bardzo ładną odkrytkę z Matką Bożą i Dzieciątkiem Jezus, oraz po czekoladzie dla obu chłopców. Ponadto dokupiła 1 kg. cukru, to taka tradycja. Pojechaliśmy na tę uroczystość chrztu o 13-stej. Wtedy kiedy wszyscy już wrócili z kościelnego Nabożeństwa. Kinga z Jurkiem na widok prezentu ode mnie i moich najbliższych bardzo rozpromienili się. W końcu było czego, ponieważ znacznie lepszy był od tego ze strony matki chrzestnej czyli Ewy. Ona swojego chrześniaka ubrała w ciuszki. Gdy sobie Jurek podpił przysiadł się do mnie i Ewy, podchmielony nieco bardziej się rozgadał i znów narzekał na to, jak źle układało mu się w małżeństwie z naszą wspólną kumpelą. Starałam się to jakoś załagodzić, zmieniając temat zupełnie na inny, ale trudno było to osiągnąć mi i Ewie. W między czasie dowiedziałam się, iż to Ona pierwsza poznała Jurka i zaczęli się z sobą spotykać, ale kiedy on poznał dzięki niej Kingę, ta zaraz odbiła go tamtej. Ewa nie miała żalu o to do swojej najserdeczniejszej koleżanki, podobnie jak ja podzielała szczęście ich, pomagając czasami Kindze kiedy zawitała do jej domu. Jurek natomiast wiele razy mi to mówił , jak i Ewie iż bardzo żałuje, że nie poślubił zamiast swojej obecnej żony właśnie jej. Kinga zauważywszy jego rozmawiającego z nami, bardzo zdenerwowała się. Coróż wywoływała swojego męża zza stołu pełnego gości do płaczącego dziecka. Kiedy przechodziła koło mnie i Ewy, patrzyła na nas zezem spode łba. Ewa dłużej ją znała ode mnie i powiedziała mi, że Kindze nagle nie wiadomo dlaczego popsuł się nastrój. Jedyna przyczyna jakiej domyśliłam się naszej koleżanki bardzo pochmurnego humoru była niestety moja obecność. Bardzo przykre to było kiedy upewniłam się o tym na 100% , że to prawda tym bardziej iż nikomu nie narzucałam się ze swoim przybyciem na te nieszczęsne chrzciny. Zaczęłam szukać winy w samej sobie w tym, w którym momencie przyniosłam wstyd Kindze przy stole wśród jej gości ze strony jej rodziny? Przez to, że jej rodzona siostrzyczka raptem poprosiła mnie przypadkiem, abym jej obrała z łupiny kiwi i pomarańczę? Była na zegarze 19-sta jak zdecydowałam się, że wracam do swojego domu z rodzicami, bo nie mogłam dłużej przepatrzeć na skwaśniałą minę Kingi. Ona zawołała na dwór swojego męża i zaczęła się z nim kłócić aż ich krzyki dobiegały do mieszkania. Wykorzystałam ten moment i zbierałam się do odjazdu. Ewa powstrzymywała mnie twierdząc iż jeszcze bardzo wcześnie, żebym została na co odpowiedziałam jej, że i tak we trójkę jesteśmy tu za długo. Jak wrócę z rodzicami do siebie, to atmosfera zaraz się polepszy. Mąż Kingi nie miał nic do powiedzenia w tym przypadku. Wreszcie Ewa poprosiła mojego ojca, aby przy okazji po drodze podwiózł i ją do swojego domu. Wsiadła i zabrała się z nami. Kinga po chrzcie tak jakby unikała mnie celowo na cb-radiu, co tłumaczyłam sobie z jej strony nadmiernym obowiązkiem macierzyństwa, brakiem wolnego czasu być może przemęczenia, chociaż w jednym podwórku wraz z mężem i dziećmi mieszkała od lat z Jurka rodzicami i dziadkami. Kinga wcześniej opowiadała mi nieraz, że teściowa i babcia bardzo często zaglądają do niej i bardzo dużo pomagają jej w domu podczas nieobecności męża. Tym bardziej nie odmawiały jej wsparcia i swojej pomocy , kiedy doczekała się z Jurkiem zdrowego, drugiego synka. On też już nie był ten sam co przedtem, zamieniał najczęściej ze mną kilka słów, gdy jego żona poszła do Ewy, albo wyszła do jego rodziców. Cały czas nadsłuchiwał czy nie wraca rozmawiając ze mną, kiedy zauważał ją przez okno zaraz kończył naszą rozmowę, jakby był wystraszony. Bardzo głupio było mi z tego powodu, czułam się jakbym coś źle zrobiła. Z czasem nasi wspólni znajomi zaczęli się dopytywać mnie czemu z sobą nie rozmawiamy, na co ja z początku odpowiadałam im tak jak przypuszczałam, iż Kinga i Jurek mają malutkie dziecko. Ono wymaga mnóstwo ciszy, spokoju ponadto moja koleżanka z pewnoś